Terapia wesołością na smutny jesienny dzień i refleksja o relacjach damsko-męskich w bardzo dobrym stylu.
Polskie premiery sztuk, znanych na światowych teatralnych deskach, to w Rzeszowie rzadkość. Ale czwarte dziecko prywatnego rzeszowskiego Teatru Bo Tak jest ambitne: "Tresowany mężczyzna", nie był dotąd pokazywany na żadnej polskiej scenie. Teatr Bo Tak zrealizował ten spektakl z właściwym sobie wdziękiem. Sztuka Johna von Duffela powstała na podstawie bestsellerowej powieści Esther Vilar, w której autorka - wywołując w 1970 r. niemałe poruszenie - napisała m.in., że kobiety wcale nie są tak nieszczęśliwe, niewinne i wiecznie poszkodowane. I że często używają swoich wdzięków do omotania mężczyzn w celach przede wszystkim materialnych. A co my na to dzisiaj? Płaczemy za śmiechu, kiedy oglądamy w akcji Kicię, matkę głównego bohatera, prawdziwą mistrzynię "tresowania mężczyzn". W tej roli genialna Beata Zarembianka! Aktorka prezentuje widzom przyspieszony kurs kobiecości i uwodzenia, obowiązkowy - zarówno dla pań, w celach poznawczych, jak i dla panów - by uświadomili sobie, jak łatwo nimi sterować. Mechanizmy relacji damsko-męskich, widziane oczami kobiet, mogą zszokować nie zdających sobie z niczego sprawy panów. Tym bardziej, że akurat w tym temacie wyjątkowo zgodne są obie matki pary bohaterów, także zatwardziała feministka z naukowym podejściem (świetna Małgorzata Machowska). Na szczęście ostatecznie okaże się, że stereotypy istnieją tylko po to, żeby je łamać, a najważniejsza w związku kobiety i mężczyzny jest nie władza, ale miłość!
Wszystkie komentarze