Krzysztof Cybruch, pomysłodawca i organizator targu śniadaniowego, w rozmowie z Małgorzatą Mintą opowiedział, że pomysł na targ zrodził się na przełomie 2012 i 2013 r., w zimie.
"Przy moim kuchennych stole, przy stołach znajomych. Zajmowałem się reklamą, powadziłem małą agencję. Po 12 latach się zmęczyłem. Mieszkam na Żoliborzu, wielu przyjaciół również. To piękna, raczej senna dzielnica. Chciałem rozbudzić to miejsce. Wcześniej pojawiło się tu kilka restauracji, winiarnia. Ale dalej było mało. Pojawił się pomysł, by zrobić "coś", zaangażować mieszkańców; nie było jasne, czy to ma być impreza kulturalna, teatr czy kiermasz. I wpadło mi do głowy: zróbmy po prostu wielkie śniadanie."
Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta
Pierwszy targ śniadaniowy odbył się wiosną 2013 roku. Uczestniczyło w nim 30 wystawców. W kolejnym roku śniadania w takiej formie zaczęli jeść mieszkańcy Sopotu, Poznania i Krakowa.
Uczestniczyłam w "wielkim śniadaniu" na Żoliborzu zanim jeszcze o nim usłyszała cała Polska i zaczęła tłumnie "śniadać" w miejskich parkach. W 2013 roku śniadanie na mieście owszem jadano, ale w formie kawy i croissanta w kawiarni.
Był koniec maja 2013, piękne niedzielne przedpołudnie. Poszłam do osiedlowego parku na Żoliborzu z kocem w plecaku. Razem ze mną siostra i nasza wspólna znajoma. Oczom moim ukazały się stoły z obrusami w charakterystyczną kratę, a na zielonym skwerze siedziały rodziny z dziećmi na kocach. Mało tego - wszyscy ubrani luźno, w bluzy i spodnie dresowe, bo ma być miło, przyjemnie, jak w przydomowym ogródku.
ARCHIWUM PRYWATNE
W takiej formie śniadaniowania nie tylko chodzi o jedzenie. Ale też o całą otoczkę. Bo np. można było wziąć udział w konkursie, zrobić sobie zdjęcie w min. 10 pustych drewnianych ramach, poukrywanych w przestrzeni parku i wygrać piękny piknikowy koszyk (z zawartością!). Wypiłyśmy kawę, zjadłyśmy domowe ciasto, posłuchałyśmy artystów z Żoliborza występujących na małej scenie. Było naprawdę fajnie!
Bardzo mi się spodobało to, że mieszkańcy dzielnicy spotykają się w osiedlowych parkach - sercach ich małych ojczyzn, gdzie wspólnie śniadaniują w weekendy, prezentują swoją twórczość, oglądają filmy, organizują wystawy plenerowe i koncerty. Zastanawiałam się wtedy, czy w Rzeszowie też tak może być?
ARCHIWUM PRYWATNE
Od tego sezonu Targ Śniadaniowy w Krakowie odbywa się w starym budynku dworca głównego PKP.
Do tej pory odbywał się w weekendy w parku Krakowskim oraz w parku Ratuszowym. Od 21 marca lokalizacja Targu się zmieniła. Do dyspozycji uczestników oddano 1300 metrów kwadratowych starego budynku dworca oraz 900 metrów peronu, który stał się wspólną jadalnią. Przestrzeń wypełnia zdrowa, tradycyjnie produkowana żywność, kuchnia regionalna i światowa. Wśród wystawców znajdują się małe koncepty kulinarne, manufaktury i restauracje. Poza jedzeniem można wziąć również udział w warsztatach tworzenia kosmetyków i chemii domowej.
ŁUKASZ KRAJEWSKI
O ten lokal organizatorzy starali się długo, chcieli się uniezależnić od pogody. Zależało im również, by działać w tygodniu. Budynek dworca stanie się główną siedzibą Targu. Mając jednak na uwadze prośby mieszkańców i sukces zeszłorocznej edycji, kontynuują rozmowy z radnymi w sprawie powrotu do parków.
Targ Śniadaniowy odbywa się ponadto już w kilku dzielnicach w Warszawie (poza Żoliborzem jeszcze na Woli, Powiślu i Mokotowie), w Sopocie na Skwerze Rybickiego w pobliżu wejścia na molo, we Wrocławiu, a także w Poznaniu.
Prawie każda restauracja i kawiarnia w centrum Rzeszowa ma w swojej karcie ofertę śniadaniową. Ale czy faktycznie lubimy jeść na mieście? W weekendy tak, ale są to raczej rodzinne obiady. Czy polubilibyśmy takie "całodzienne śniadaniowanie" od rana do późnego popołudnia?
W weekendy bulwary pękają w szwach i moim zdaniem to by było idealne miejsce na organizację takiego "wielkiego śniadania na trawie". Jest scena, dużo zielonej trawy, mnóstwo ścieżek spacerowych i rowerowych. Przestrzeń idealna na taką kreatywno-kulinarno-towarzyską działalność.
Zresztą sprawdźcie sami, gdzie rzeszowianie chadzają na pikniki:
W najbliższy weekend 16 - 17 maja, od godz. 10 do późnych godzin wieczornych w sobotę na Skwerze Różanka (na tyłach hotelu Grand przy ul. Dymnickiego) będzie można spróbować lokalnych specjałów, m.in. serów, miodów i wędlin. Ale będą też wina i piwo. A do tego specjalna strefa leżakowania i zabaw z dziećmi, gdzie w niedzielę najmłodsi pod okiem instruktorów z Akademii Gotowania dla Malucha będą przygotowywać zielone koktajle na bazie mleka roślinnego.
W niedzielę stoiska będą dostępne w godz. 10 - 17. Zgłosiło się ponad 30 wystawców. Degustacja produktów będzie zależna od tego, co zaproponuje dane stoisko. Ale kto pyta, prosi i ładnie się uśmiechnie, z pewnością będzie mógł liczyć na przychylność "lokalnego wytwórcy" ;-).
Główną ideą Jarmarku jest zaprezentowanie tego, co nasze, lokalne, ekologiczne, ręcznie robione. Na pewno będą kolejne edycje. Następna pewnie za około miesiąc.
W Jarmarku udział wezmą:
MATERIAŁY PRASOWE
Jarmark to nie jedyna propozycja Skweru Różanka na ten sezon letni. Wznowione zostaną pokazy w ramach Kina Letniego. A już niedługo będą serwowane śniadania w weekendy, czyli Targ Śniadaniowy przybywa do Rzeszowa.
W piknikowej atmosferze, razem z rodziną, przyjaciółmi oraz bliższymi i dalszymi sąsiadami, co weekend będzie można spróbować regionalnych specjałów z całej Polski, dań kuchni egzotycznych oraz szerokiej gamy autorskich potraw.
Będzie można także uczestniczyć w różnych warsztatach, bawić się z dziećmi lub po prostu leżakować myśląc o niebieskich migdałach.
Mam nadzieję, że idea wspólnych śniadań zawita także i w inne rejony miasta, niekoniecznie te centralne. Osiedlowe parki tylko czekają na to, by je ożywić i się w nich spotykać, nie tylko na ławce, czy na huśtawce.
Noc Muzeów 2015. Czy poznasz te budynki? Sprawdź się! [QUIZ]
Rep. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
Ogłoszenie Płatne
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze