Turyści mogą wejść nowym szlakiem wiodącym z Cisnej na szczyt Łopiennika (1069 m). Czas wejścia na szczyt wynosi około 2 godzin.
Chrabąszcz majowy mimo sympatycznej nazwy budzi niepokój wśród leśników. Rójka tych owadów, czyli masowe ich występowanie w celu odbycia lotu godowego, odbywa się w cyklach czteroletnich i wypada właśnie na ten rok. To poważne zagrożenie dla lasów.
Były stosowane na czyraki, leczono nimi stany zapalne oczu. Zabijają szkodliwe bakterie i wirusy, przeciwdziałają zakrzepom, wzmacniają psychikę, ale nie wolno z nimi przesadzać. Dzisiaj są powszechnie znane jako azjatyckie grzyby mun, tymczasem rosną w bieszczadzkich lasach. Tylko dlaczego swoją popularną nazwę wzięły akurat od Judasza?
- Nasza akcja jest szybka. Chcemy się uwinąć jeszcze w tym tygodniu. Chcemy jeszcze w tej kadencji podjąć tę ustawę, która jest zasadnicza dla ochrony lasów - zapowiedziała Maria Kurowska (Solidarna Polska). Razem z Marcinem Warchołem straszy, że Unia Europejska chce przejąć polskie lasy i że zabroni nam spacerów po lesie.
Żmije budzą się z zimowego spoczynku i powoli wychodzą ze swoich kryjówek. "Właśnie nastał czas, kiedy to na spacerach w słoneczne wiosenne dni można je spotkać na swojej drodze" - przypominają leśnicy. Zalecają ostrożność podczas wycieczek do lasu. Co zrobić w przypadku ukąszenia?
W Sądzie Okręgowym w Krośnie rozpoczął się proces, który fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze wytoczyła skarbowi państwa, reprezentowanemu przez nadleśnictwo Lutowiska. Ekolodzy chcą, by leśnicy zaprzestali wycinki w wydzieleniach, w których są niedźwiedzie gawry. Póki co sąd nakazał nadleśnictwu wstrzymać wycinkę do czasu prawomocnego zakończenia postępowania.
Aktywiści, ekolodzy chcą upamiętnić największe drzewa wycięte w podkarpackich lasach "Marszem żałobnym dla drzew". W sobotę na rynku w Krośnie.
Mieszkańcy kolejnej gminy na Podkarpaciu, tym razem Zarzecza, zauważyli w swoich miejscowościach wilki. Wójt gminy prosi o zachowanie szczególnej ostrożności.
Wilki, żbik, ryś, orzeł przedni, bieliki i kruk - kto ma pierwszeństwo przy stole? Sposoby ustalania zasad obowiązujących w lesie można obejrzeć na filmie opublikowanym w mediach społecznościowych przez Nadleśnictwo Brzozów.
Apel ma trafić m.in. do dyrektora Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie. Inicjatorami petycji są aktywiści z Inicjatywy Dzikie Karpaty. Chodzi o ratowanie potężnych i bardzo starych drzew - o wymiarach pomników przyrody. W nadleśnictwie Krasiczyn wyznaczono ponad 250 takich do wycięcia.
Andrzej Zbrożek, nauczyciel, ekolog, któremu nadleśnictwo postawiło szlaban na drodze do domu, został po raz kolejny uniewinniony przez sąd. Wcześniej, po doniesieniu leśników, został pozwany o nielegalne wjeżdżanie na drogę leśną przegrodzoną szlabanem.
Jakub Lenkiewicz wrócił w rodzinne strony i żył z oszczędności, codziennie dokumentował wycinki lasów otaczających dwa uzdrowiska w Iwoniczu-Zdroju i Rymanowie-Zdroju. - Traktowałem to jak pracę, jak coś bardzo ważnego.
W miniony weekend na drogę Lutowiska - Czarna Górna znów spadły drzewa. - Cud, że nikt do tej pory tam nie zginął - mówi Piotr Kurowski, mieszkaniec Lutowisk, który od kilku lat alarmuje, że ta droga jest niebezpieczna. Co robi nadleśnictwo?
Rok 2022 w lasach był urodzajny dla jodły i buka. Dzięki temu zebrane ilości szyszek i nasion pozwolą zabezpieczyć potrzeby szkółkarstwa nawet na kilka lat - informuje Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Krośnie. Gdzie są przechowywane?
Aktywiści z Niewidzialnego Turnickiego Parku Narodowego apelują o wyrażenie obywatelskiego sprzeciwu i ochronę drzew, które zamierza wyciąć Nadleśnictwo Krasiczyn. Proszą o listy, komentarze, telefony w obronie 262 pomnikowych drzew.
Nadleśnictwo Krasiczyn planuje wyciąć w tym roku 262 drzewa o rozmiarach pomnikowych. Zdaniem aktywistów ze stowarzyszeń ekologicznych to kolejny etap dewastacji Puszczy Karpackiej. - Przerażające jest to, że leśnicy powinni chronić drzewa pomnikowe, a je wycinają - mówią.
Jest finał jednej ze spraw, które dotyczą szlabanu postawionego przez nadleśnictwo Krasiczyn na leśnej drodze. Andrzej Zbrożek, który łamał zakaz wjazdu i przejeżdżał tą drogą do domu, nie musi płacić kary.
Andrzej Zbrożek, nauczyciel biologii, ornitolog stanie przed sądem za łamanie zakazu wjazdu do lasu. Zbrożek przejeżdżał przez szlaban, który na drodze do jego domu postawiło nadleśnictwo. Dziś w Sądzie Rejonowym w Przemyślu odbędzie się rozprawa przeciwko nauczycielowi.
Niezwykłe i bardzo rzadkie zjawisko zaobserwowali leśnicy z Nadleśnictwa Baligród. Wygląda jak broda Św. Mikołaja. Jak powstają lodowe włosy?
- Odwiedziło mnie ostatnio trzech leśników. Wręczyli decyzję, z której wynika, że nadleśniczy wyjątkowo zgadza się na używanie tego odcinka drogi. Szlabanu jednak nie usuwa. Mam go zamykać. Ta zgoda przestanie obowiązywać, gdy gmina udrożni dojazd swoją drogą - mówi Andrzej Zbrożek, biolog, nauczyciel w Zespole Szkół w Birczy.
Nadleśnictwo Krasiczyn postawiło szlaban na drodze dojazdowej do trzech domów w przysiółku Górne Hucisko. Andrzej Zbrożek, który mieszka w jednym z nich, poparł aktywistów z Inicjatywy Dzikie Karpaty. Teraz za przejazdy drogą do swojego domu dostaje mandaty. Nadleśnictwo deklaruje, że poglądy i działalność Zbrożka nie mają znaczenia, ale wygląda to tak, jakby szlaban był jednak karą za jego aktywność.
Zawiadomienie o gwoździach wbitych w drzewa złożyło Nadleśnictwo Cisna. Gwoździe znajdowały się w kilku drzewach przeznaczonych do wycinki. - Nikogo nie podejrzewamy, nikogo nie wskazujemy - zastrzega Łukasz Mokrzyński, zastępca nadleśniczego w Nadleśnictwie Cisna. A jednak leśnicy sugerują, że może chodzić o tree spiking.
Niedostatecznie oczyszczone ścieki były odprowadzane przez hotel Arłamów do potoku w rezerwacie Turnica. Zauważyli je ekolodzy i zaalarmowali Wody Polskie i WIOŚ. Dlaczego wcześniej nie zrobili tego leśnicy?
Policja interweniowała w obozie Wilczyc w Mucznem. Zatrzymana została jedna osoba. Komenda Wojewódzka Policji w Rzeszowie informuje o znalezionych środkach psychoaktywnych. Wilczyce: - Narkotyki zostały podrzucone.
"Akt zuchwałego wandalizmu" - tak o zniszczeniu 10 ambon w Lesie Piątkowskim w powiecie mieleckim pisali w czerwcu leśnicy z Nadleśnictwa Tuszyma. Ale internauci nie okazali współczucia. Wręcz przeciwnie: gratulowali, życzyli więcej podobnych akcji, a przede wszystkim, by sprawcy pozostali anonimowi. Wygląda na to, że ich życzenie się spełniło.
Trudno uwierzyć, patrząc na koryto Sanu w Rajskiem - tam, gdzie rzeka wpływa do Zalewu Solińskiego, można ją przejść niemal suchą stopą. W Sieniawie wędkarze wyciągnęli ponad 100 kg martwych ryb, które utknęły w rozlewisku odciętym od głównego nurtu i tam się ugotowały. Winna jest nie tylko susza. Według eksperta górskie lasy przestały zatrzymywać wodę z powodu zbyt intensywnej gospodarki leśnej.
"Akt zuchwałego wandalizmu" - tak o zniszczeniu 10 ambon w Lesie Piątkowskim (powiat mielecki) napisali na stronie fb leśnicy z Nadleśnictwa Tuszyma. Ale internauci nie mogą się nacieszyć, nazywają sprawców bohaterami i życzą im więcej takich akcji.
Jemioła, półpasożyt żyjący na drzewach, w ostatnich latach coraz bardziej zagraża jodłom i sosnom na niżu podkarpackim - alarmują leśnicy. W ciągu ostatnich lat zwiększyła swój areał występowania do ponad 3 tys. ha.
Na składach nie ma drewna. Jego ceny poszybowały w górę, podobnie jak ceny węgla, gazu i benzyny. Drewno można kupić także prosto z lasu, ale i tu nie od ręki. Leśnicy mają na to swoją teorię: - To kupowanie na zapas i lokowanie pieniędzy w surowcu, którego cena będzie rosła.
W składach nie ma nie tylko węgla, ale i drewna opałowego. Ceny są kosmiczne, a firmy mają tak długie kolejki oczekujących, że kolejnych chętnych już nie zapisują. To dlatego ci, którzy mieszkają blisko lasu, idą po chrust. - Jest ich więcej niż dotychczas o 300-400 proc. - mówi leśniczy z Podkarpacia. Mimo, że samemu trzeba sobie drewno porąbać, poskładać i przewieźć.
- Z przerażeniem obserwujemy w lasach iglastych Podkarpacia zamieranie starych drzew porażonych przez jemiołę. Jest to dla nas o tyle trudna sytuacja, że nie mieliśmy dotąd podobnych doświadczeń z tym pasożytem - informuje Maciej Ciuła z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie.
Sztuczna choinka jest trwała i do wielokrotnego wykorzystania. Niestety, dla środowiska to zabójstwo, wyrzucona będzie się rozkładać przez setki lat. Leśnicy przekonują, że żywa choinka to lepszy wybór dla środowiska. A co z ortodoksyjnymi przeciwnikami wycinania drzew?
Jabłka porozrzucane po ziemi, poletko obsiewane co roku zbożem i sterta buraków. A wszystko w sąsiedztwie wieżyczki strzelniczej. - To jest chore - ocenia zaniepokojona turystka. Czyżby koło łowieckie próbowało w ten sposób wabić zwierzynę na odstrzał?
Stowarzyszenie na rzecz Ochrony Lasów i Zwierząt "Duchy Lasu" zawiadomiło Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska o tym, że leśnicy z nadleśnictwa Krasiczyn działają na szkodę orła przedniego. Ekolodzy zarzucają leśnikom, że wycięli stare drzewa, które stanowią biotop dla tych ptaków, i że prowadzili intensywne prace zrywkowe w okresie ochronnym. A ornitolog mówi - gniazdo było niezasiedlone.
Podczas ostatniej pielgrzymki do sanktuarium MB w Kalwarii Pacławskiej podkarpaccy leśnicy ciepło wspominali bp. Edwarda Janiaka i modlili się za niego. "Przypomnijmy tylko ze bp Janiak jest znany z afer pedofilskich. Wstyd!" - pojawiły się komentarze. Biskup Janiak jako jeden z pierwszych polskich biskupów został ukarany przez Watykan za tuszowanie pedofilii.
Bieszczady. Z samego rana Lasy Państwowe rozpoczęły niszczenie barykady, którą w Mucznem postawiły Wilczyce, by chronić piękne, stare drzewa z wydzielenia 219a przed wycinką. Aktywiści apelują o wsparcie w obronie obozu Wilczyc. Lasy Państwowe twierdzą, że chodzi tylko o wywózkę ściętego w tamtym roku drewna, a rozbieranie barykady to "sprzątanie śmieci".
Kilka dni temu mieszkaniec Kielnarowej stracił psa. Pracownicy RDOŚ potwierdzili, że psa zagryzły dwa wilki.
- Było wiele dyskusji wokół tej ustawy - przyznał Andrzej Duda, prezydent RP, który w sobotę w Stalowej Woli podpisał specustawę, która pozwala zamienić lasy na tereny inwestycyjne. - Ja zawsze broniłem lasów. Uważałem, że polskie lasy muszą pozostać dobrem społecznym - zapewniał.
W czwartek aktywiści z Inicjatywy Dzikie Karpaty zablokowali wejście do Nadleśnictwa Bircza. - Chcemy skłonić nadleśniczego do dialogu. Zarządza lasami, które są majątkiem skarbu państwa, czyli należą również do nas. Chcemy mieć możliwość współdecydowania o ich losie - mówi Katarzyna Jaruga, jedna z uczestniczek akcji.
Kilkanaście kilogramów oscypków ktoś wyrzucił w sobotę w lesie pod Orelcem. W internecie zawrzało: oburzyli się nie tylko leśnicy, ale także internauci. Sery były zagrożeniem dla zwierząt. W poniedziałek już ich nie było. - Na szczęście sprawcy "wrócił rozum" - komentują leśnicy.
Copyright © Agora SA