We wtorek Rosjanie znowu atakowali rakietami lwowskie obiekty energetyczne. Co najmniej jedna osoba została ranna. W sumie uszkodzone zostały cztery elektrownie w obwodzie lwowskim, co spowodowało poważne probemy z dostawami prądu.
O wybuchach we Lwowie poinformował Andrij Sadowy, mer Lwowa we wtorek ok. godz. 19.30. "W części miasta przerwy w dostawie prądu" - napisał.
Premier Mateusz Morawiecki podczas wizyty we Lwowie odwiedził szpital, w którym leżą ranni żołnierze i cywile. Zadeklarował, że nasz kraj gotowy jest przyjąć w polskich szpitalach do 10 tys. Ukraińców potrzebujących pomocy medycznej.
W poniedziałek rano Rosjanie wystrzelili cztery pociski manewrujące w zachodnią część Lwowa. Jeden z nich trafił w obiekt cywilny - serwis opon. Przed południem wiadomo już o 7 zabitych - większość z nich to pracownicy warsztatu, oraz o 11 osobach rannych - trzy z nich są w stanie krytycznym. Wśród rannych jest dziecko. "Artem ma 3 lata. Z mamą uciekł tutaj z Charkowa. Ale i tutaj dotarły do nich rosyjskie pociski" - napisał Andrij Sadowy, mer Lwowa. - W Ukrainie nie ma bezpiecznych miast - dodał.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.