Takiego budynku jak Rookie Room nie było dotychczas w Rzeszowie. Będą tam mikroapartamenty o powierzchni od 11 do 23 m. I choć trudno sobie wyobrazić mieszkanie w tak ciasnej przestrzeni, są już pierwsi nabywcy. Mimo wysokich cen.
Spokojna, cicha okolica. Edyta Stanek i Dawid Cycoń to miejsce znaleźli podczas jednej z wycieczek rowerowych. Zamarzyli, by właśnie tu zamieszkać. Udało się, kupili tu dom i nie zamierzają się stąd wyprowadzać
Centrum Rzeszowa, typowy czteropiętrowy blok z lat 70., mieszkanie na drugim piętrze. Jeszcze niedawno od podłogi po sufit była tu boazeria, na podłogach popękana wykładzina PCV, a w pokojach stare meblościanki z odpadającymi szafkami. Teraz jest szaro-biało, jasno i nowocześnie. Oto przykład, jak niedużym kosztem można zmienić stare i zaniedbane mieszkanie w nowoczesne wnętrze dla młodych.
Szary klocek z lat 70. ub. wieku, niczym niewyróżniający się bliźniak w centrum Kolbuszowej. W środku - piękne, nowoczesne mieszkanie, jak z dobrych magazynów wnętrzarskich. Zobaczcie dom Patrycji i Mateusza Nowaków, którzy zdecydowali się wrócić z Paryża do Kolbuszowej.
W salonie Andrzeja Kowala, trenera siatkarzy Asseco Resovii, jest... siatka. Zwisa z każdego rogu wielkiego stołu. W Wigilię i Wielkanoc zasiada przy nim cała rodzina, ale gdy przychodzą znajomi, zamiast talerzy kładzie się bile, a zamiast za sztućce goście chwytają za kije. Bo to stół wielofunkcyjny - obiadowo-bilardowy.
W przypadku Magdy i Arka przysłowie powinno brzmieć "do pięciu razy sztuka". Niewielki, stumetrowy domek pod laskiem w Matysówce jest ich piątym i pewnie już ostatnim adresem. Kupili go i urządzili za grosze. W tej cenie mogliby dostać ledwie kawalerkę w Rzeszowie. Za to jaki ma styl - to mieszanka duńskiego hygge z chłodnym minimalizmem!
Tu telewizor stoi schowany w kącie, a wypoczywa się, słuchając muzyki i patrząc na góry. To dom, w którym co sobota pachnie świeżo pieczonym chlebem. Mieszka tu europosłanka Elżbieta Łukacijewska z mężem Grzegorzem
Ten dom powstał tuż pod Rzeszowem w dawnej stodole. Burzy schematy dotyczące tego, co uznawane jest za ładne i jak urządzić przytulne wnętrze. Tu na podłodze jest beton, sufit to nierówny, pobielony strop budynku gospodarczego, a kable do lamp zostały poprowadzone na wierzchu. Jest stylowo!
10 lat temu kupili kilkadziesiąt hektarów na szczycie góry. Teraz uprawiają tam winorośl, borówki i róże. Hodują konie, daniele i kury. A kiedy w swojej wiejskiej posiadłości spędzają weekend, doskonałe wino mają na wyciągnięcie ręki, bo produkują je sami.
Kiedy zaczęli myśleć o budowie, do wyboru mieli trzy działki. Wybrali tę najdalej ruchliwych dróg. W domu mieszkają już 10 lat, a właścicielka marzy już o remoncie i gruntownych zmianach
To będzie opowieść o wielkim ogrodzie w stylu japońskim, który jest dopracowany w każdym calu. O domu, który udało się urządzić za grosze i nadać mu styl nie do skopiowania dzięki mieszance industrialu i staroci wyszperanych gdzieś na targach. Przede wszystkim będzie to jednak opowieść o Małgorzacie, która sama to wszystko urządziła.
Widok przez ogromne okna w salonie hipnotyzuje gości. Tuż obok domu rozsiały się czerwone polne maki. Prawie wchodzą do domu. Obok dzika łąka, a widnokrąg zamykają zielone pagórki. Przez otwarte okna słychać świerszcze i skowronki.
Po 15 latach w Poznaniu postanowiła przeprowadzić się z mężem i dwoma synami w rodzinne strony - do Sarzyny. Dla rozległych widoków na dolinę Sanu wybrała trudniejszą działkę, z dala od drogi. Wstawiła ogromne okna, a to, co za nimi, tworzy niezwykły obraz, który o każdej porze roku jest inny i nigdy się nie nudzi
Ten dom to połączenie sielskiego góralskiego stylu i nowoczesnego, skandynawskiego. Wiele mówi o rodzinie, która go zbudowała: państwo Basarowie po latach spędzonych w Norwegii wrócili w swoje rodzinne strony. Do Pstrągowej, położonej na malowniczym Pogórzu Strzyżowskim
Szukali większego mieszkania albo szeregówki. Zdecydowali się na duży dom na wsi. Pod oknami biegają im stada saren i dostojnie spacerują bażanty, a do centrum Rzeszowa jest tylko 7 km.
Kiedy w Widnej Górze wybudowali swój skandynawski dom, całe wycieczki przyjeżdżały go oglądać. Nie dlatego, że to dom drewniany, ale dlatego, że na dachu rośnie trawa. W upalne polskie lato nie sprawdza się tak dobrze, jak w Norwegii, ale gdy poświęcić mu trochę uwagi będzie się pięknie zielenił, a latem nawet zakwitnie.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.