Rządy Zjednoczonej Prawicy dały świetnie opłacane, często prestiżowe stanowiska osobom związanym z partią. Ci, którzy byli wierni PiS-owi, mogli być spokojni o posady nawet przez osiem lat. Teraz jednak, jak mówił podczas debaty telewizyjnej Szymon Hołownia, lider Trzeciej Drogi: "Tłuste koty z PiS - czas pakować kuwety!". Kto straci stanowisko w Rzeszowie?
Na rzeszowskim rynku działacze Platformy Obywatelskiej rozwinęli długą na 50 m listę "tłustych kotów" PiS - osób, które swoje dochody zawdzięczają partii. To nazwiska już wcześniej znane z publikacji w ogólnopolskich mediach, nie ma wśród nich osób z Podkarpacia.
Czy przewodniczący rady miasta Stalowej Woli Stanisław Sobieraj awansuje tylko dzięki temu, że ma poparcie PiS? - zarzuca mu to Dariusz Przytuła, radny z PO, wyliczając jego cztery intratne posady: oprócz funkcji w radzie miasta także stanowisko pełnomocnika zarządu w dużej firmie oraz członka rady nadzorczej w dwóch innych. - Ja się rozwijam, w przeciwieństwie do radnego Przytuły - broni się Sobieraj. A Platforma przedstawia kolejną listę "tłustych kotów plus" z PiS.
Kiedyś "Misiewicze", dziś "tłuste koty". Tak mówi się o ludziach, którzy otrzymali posady w państwowych spółkach dzięki PiS-owi. Według opozycji w Stalowej Woli takich "tłustych kotów" w radzie miasta jest wiele i wskazują konkretne nazwiska. Radni PiS odpowiadają, że posady zawdzięczają swojej ciężkiej pracy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.