
PATRYK OGORZAŁEK
Jestem rzeszowianką, historię niektórych hoteli znam, o innych słyszałam tylko anegdoty. W żadnym dotąd nie mieszkałam, bo i po co? Na imprezach sylwestrowych czy bankietach w takich miejscach nie bywam, nie miałam też nigdy sytuacji awaryjnej, która popchnęłaby mnie do zamieszkania przez kilka choćby dni w hotelu. Nie wiem więc, jak wyglądają tam pokoje, ani korytarze.
W budynek hotelu Polonia najczęściej wpatrywałam się czekając przed dworcem na pociąg, potem już na komunikację autobusową zastępującą mi kolej. Kiedy byłam młodsza wyobrażałam sobie, że oprócz zwykłych turystów, wynajmują tam pokoje ludzie, którzy uciekli z domów w innych częściach Polski. Hotel jest blisko dworca PKP i PKS. To naturalne więc, że uciekinier z moich wyobrażeń zakotwicza się właśnie w takim miejscu.