W czwartek na witrynie sklepu Małgorzatka przy ul. 3 Maja 3 w Rzeszowie pojawiła się informacja o likwidacji. - Sklep działa do Wigilii, ostatni dzień to 23 grudnia - przyznaje Małgorzata Jaworska.
Zamknięcie działalności pani Małgorzata rozważała z powodów prywatnych od blisko roku. - Ale ostatecznie przeważyła obecna sytuacja gospodarcza: rachunki za prąd i gaz, "Polski ład", składka zdrowotna opłacana z góry. Wszędzie koszty, koszty, koszty, które są dodatkowymi obciążeniami. W którymś momencie okazuje się, że wystarczy już tej walki - mówi Małgorzata Jaworska.
Informacja wywieszona na witrynie sklepu, mieszczącego się przy głównym rzeszowskim deptaku, natychmiast rozniosła się w sieci. Lokalne portale i profile udostępniają zdjęcie zapowiadające zamknięcie sklepu.
Na oficjalnym miejskim fanpage'u Stolica Innowacji zdjęcie zapowiadające likwidację Małgorzatki internauci komentują:
"Moje największe dziecięce marzenie… żeby coś mi mama kupiła, żeby kolejka nie była zbyt długa i w ogóle żeby coś jeszcze dla nas do kupienia zostało. Zapach… czekolado-piernikowy… Wielka szkoda".
"Boże... Mój sklep z dzieciństwa... Przetrwał tyle lat".
"O nie i gdzie ja kupię tak pięknie zapakowane słodycze na każdą okazję i spotkam tak miła obsługę".
"Ten sklep to wspomnienie mojego dzieciństwa. A zapach jaki się tam roztaczał, nie do pomylenia z żadnym innym".
"Nie wierzę. Kultowy sklep, istnieje od kilkudziesięciu lat w tym samym miejscu. Wielki reset zbiera plony".
Ale w sklepie już w czwartek było bardzo emocjonalnie. - To było czyste szaleństwo! Przyszło mnóstwo ludzi, o wiele więcej niż 6 grudnia, w Mikołaja. Było wiele komentarzy dla nas bardzo pozytywnych, uczuciowych i wspomnień. Klienci przychodzili i mówili: Jak to? To niemożliwe. Moja mama kupowała mi tu cukierki, jak byłam dzieckiem. Stałam tu z nosem przy szybie. Żałują, że nie będzie sklepu i pytali co mogą zrobić, by zaprotestować przeciwko tej decyzji - opowiada pani Małgorzata.
Pani Małgorzata prowadziła swój sklep od 1990 roku, przez 32 lata. Wcześniej był tu sklep Społem, także ze słodyczami.
- Założyłam go w czasach przełomu, kiedy wszystko wokół się zmieniało: i polityka, i sytuacja gospodarcza. Pracowałam na etacie i postanowiłam coś zrobić dla siebie. Zmienić coś w swoim życiu. To była dobra decyzja, nie żałuję jej. Plusem była przede wszystkim wolność w podejmowaniu decyzji i wolność wyboru - mówi Małgorzata Jaworska.
Ale były też minusy. - Takie, jak zawsze przy własnej działalności: duże ryzyko, duża odpowiedzialność, dużo problemów i podejmowania trudnych decyzji wiążących się z finansami - wylicza Małgorzata Jaworska.
- Kiedy zaczynaliśmy, popularne były czekoladki: malaga, tiki taki i kasztanki, i do dziś tak zostało. Ale niektóre słodycze znikały, a klienci o nie stale pytają. To np. wafelki w czekoladzie - Kreolki, cukierki orzechowe w szkliwie i czekoladzie, czy Buławka. Smaki się nie zmieniły, ale teraz klienci częściej pytają i kupują gorzkie czekolady - 90, 100 proc. Pytają często też o bombonierki z czekoladkami w gorzkiej czekoladzie. Są pod tym względem bardziej świadomi, że to zdrowsze - mówi pani Małgorzata.
Wspomina też stałych klientów, którzy do sklepu przychodzili przez lata. - Jest pan, który przychodzi i gdy tylko pojawia się w drzwiach, to już wiemy: dwie wiśnie w czekoladzie. Jest pani, która zawsze przychodzi po bombonierkę Vódka z Pandy. Mamy też stałą klientkę, która przychodzi po imbir w czekoladzie na wagę - wylicza właścicielka Małgorzatki.
Wielu z tych najdłużej wiernych sklepowi już nie ma. - To ci, którzy w 90. latach mieli po 50-60 lat. Ale od jakieś czasu ich już nie ma. Obserwowaliśmy, jak pogarszało się ich zdrowie i kondycja. To byli klienci, którzy przychodzili do nas przez ponad 20 lat. Wielu z nich odeszło w czasie covidu - mówi Małgorzata Jaworska.
Małgorzatka, sklep pod patronatem krakowskiej firmy Wawel działał tu przed 32 lata. Ale także w PRL-u był tu sklep patronacki tej znanej polskiej firmy cukierniczej.
- Można tu było kupić ekskluzywne czekolady i słodycze. Takich rarytasów nie było w innych sklepach. W stanie wojennym sprzedawano tu też słodycze na kartki. Nad wejściem do sklepu wisiał neon Wawel. Po wejściu do sklepu lady były po prawej stronie i na wprost. Po prawej czekoladki na wagę, a na wprost były bombonierki - relacjonuje wspomnienia swoich rodziców Sławomir Stec, miłośnik Rzeszowa i jego historii.
Rzeszów w tamtych czasach miał też sklep patronacki Wedla, ale ten mieścił się przy ul. Asnyka. Za to w kamienicy przy ul. 3 Maja 3 po prawej stronie był sklep z zabawkami, po lewej - słodycze z Wawela.
Za to przed wojną nie było w tym miejscu słodyczy. Kamienica pod numerem 3 przy ul. 3 Maja należała do Wilhelma Zangena. Marek Czarnota w książce "Rzeszowskie ulice i okolice" wspomina, że kamienica,która powstała na początku XX w. w 1931 roku przeszła remont adaptacyjny. Wcześniej dwupiętrowa została przebudowana na jednopiętrową, a na parterze powstał warsztaty i sklep firmy obuwniczej Bata. "Za moich czasów był tu początkowo sklep ze sprzętem sportowym, który później nazwano "Wędkarz", rozszerzając oczywiście jego asortyment" - czytamy u Marka Czarnoty.
Przed wojną w tym rejonie ul. 3 Maja była cukiernia z ogródkiem, ale nieco dalej - pod nr 9. Według Marka Czarnoty należała ona do Józefa Lewickiego.
Sklep Małgorzatka to kolejne w Rzeszowie miejsce, które właśnie przestaje istnieć. Niedawno pisaliśmy o kwiaciarni Róża, która działała w Rzeszowie ponad pół wieku i z powodu wysokich kosztów musiała zostać zamknięta.
Wcześniej pisaliśmy o miejscach związanych z gastronomią: burgerowni Burger Store i kebabie, które zostały zamknięte.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Tylko pis dzielcy, jak karaluchy, mają przetrwać.
Albo nie.
Czego im życzę, Wasza Jagusia
pisBOLSZEWIA nie potrzebuje podatków
zastąpi je drukiem biletów płatniczych przez szefa cycatych blondyn
Jednak stawianie żalu z kwiaciarni i Małgorzatki na równi ze (pełnym uszanowaniem) "znanym" kebabem i burgerem jest nie na miejscu...