„Gazeta Wyborcza" jak co roku gra razem z WOŚP. Nie tylko zapowiadamy i relacjonujemy związane z finałem wydarzenia – ale też sami zbieramy pieniądze. Już po raz trzeci proponujemy coś wyjątkowego: na aukcję na rzecz WOŚP przekazujemy pierwsze strony magazynów lokalnych „Wyborczej". Naszą akcję wspiera Konrad Fijołek, prezydent Rzeszowa, miasta, które od prezydenta Ukrainy otrzymało tytuł Miasta-Ratownika. Ty też możesz być na okładce rzeszowskiej "Wyborczej"!*
Konrad Fijołek, prezydent Rzeszowa: – Każda forma: biorę udział w licytacjach, zawsze wrzucam do puszki, w młodości sam do nich zbierałem. Jestem „orkiestrowym kombatantem". Kiedy byłem uczniem IV LO w Rzeszowie, założyliśmy z kolegami zespół muzyczny i wystąpiliśmy na koncercie WOŚP. Grałem na perkusji. Byliśmy supportem rzeszowskiego zespołu punkowego Smar SW, ich perkusista pożyczał ode mnie werbel, bo jego pękł, a z kolei podczas mojego występu przewrócił się talerz. Pewnie gdzieś jeszcze istnieje nagranie wideo z tego koncertu. Staram się od lat pomagać WOŚP na wszystkie możliwe sposoby.
– Będą dwie aukcje. Pierwsza to wizyta na backstage'u największej imprezy kulturalnej w Rzeszowie – Europejskiego Stadionu Kultury 2023. Wspólnie spotkamy się z artystami tegorocznej edycji, porozmawiamy z nimi, zrobimy wspólne zdjęcia, zbierzemy autografy i zadbamy o niesamowite wspomnienia. Tegoroczna edycja ESK 2023 odbędzie się w dniach 23-25 czerwca 2023 roku. Spotkanie jest dla dwóch osób. Termin realizacji to 25 czerwca 2023, Rzeszów.
Druga aukcja to unikatowa fotografia Rzeszowa - Widok na rzeszowski Zamek Lubomirskich, w formacie 30X40, autorstwa Edwarda Janusza, wywołany z bezcennych szklanych negatywów. Edward Janusz był fotografem znanym z doskonałości prac i jako jeden z nielicznych w kraju otrzymał, w 1898 r., tytuł Cesarsko-Królewskiego Nadwornego Fotografa. Pokazywał Rzeszów z czasów gdy w nim mieszkał i pracował. Dla mnie osobiście fascynującym jest odkrywanie dawnych zakamarków naszego miasta i myślę, że fotografia przekazana na licytację, będzie dla zwycięzcy, niesamowitym wehikułem czasu.
– Pomaganie Rzeszów ma w DNA. Udało nam się już zrealizować kilka spektakularnych akcji pomocowych przy okazji Orkiestry. Ale to, co wydarzyło się w roku minionym, w którym rozpoczęła się wojna w Ukrainie, przejdzie z pewnością do historii naszego miasta. Okazało się, że jesteśmy w stanie pomagać ogromnej liczbie uchodźców, którzy do nas przyjeżdżają. Kiedy merowie miast na całym świecie słyszą, że przyjęliśmy 100 tys. uchodźców do 200-tysięcznego miasta, to się łapią za głowę. Opowiadaliśmy o tym burmistrzom ze stowarzyszenia dużych europejskich miast Eurocities i burmistrzowi Nowego Jorku. Wszyscy reagują tak samo. Ogromne wrażenie robi skala pomocy, jakiej udzielaliśmy uchodźcom w Rzeszowie, bo ona jest nieprawdopodobna. Ale uznanie budzi również to, że przyjmowaliśmy ogromną ilość pomocy, płynącej z całego kraju i z Europy. Nie przeraziliśmy się przyjmowania wielu ton darów i rozdzielania ich, odpowiadaliśmy wszystkim, którzy się z nami kontaktowali: „Przysyłajcie, dary dotrą do potrzebujących". I rzeczywiście tak było. Ta wielowymiarowa pomoc stała się symbolem Rzeszowa w czasie wojny w Ukrainie, ale przecież ja zawsze podkreślam, że rzeszowianie musieli już wcześniej mieć pomaganie w DNA. Bo nie poradzilibyśmy sobie z pomaganiem na tak wielką skalę w czasie tej jednej akcji, my wszyscy uczyliśmy się tego już wcześniej, w mniejszych i większych akcjach. Dlatego kiedy trzeba było zrobić taki wielki zryw – też się udało.
– Ale nie było też bardzo trudne, bo okazaliśmy się świetnym, bardzo dobrze zorganizowanym społeczeństwem. Sami tego o sobie do końca nie wiedzieliśmy, bo w czasach pokoju jesteśmy raczej społeczeństwem mało zaangażowanym, często narzekającym albo skłóconym. Tymczasem okazało się, że w godzinie próby potrafimy zjednoczyć się i być doskonale zorganizowani. Stanęliśmy na wysokości zadania. To prawda, że trzeba było szybko podejmować decyzje i organizować pomoc, ale mając takie społeczeństwo, tak silnie zaangażowane, było łatwiej. Stąd ten spektakularny efekt. Nikt nikogo do niczego nie zmuszał, ludzie sami brali uchodźców pod swoje dachy, sami przynosili dary, segregowali je, urzędnicy miejscy pracowali na trzy zmiany na dworcu i w punktach pomocowych, przychodziło tam tysiące wolontariuszy. Jak nam tylko czegoś brakowało, zaraz było: zabrakło kanapek – zaraz było tysiąc kanapek, zabrakło wózków dla dzieci – zaraz było sto wózków. To był zryw, ale gdybyśmy nie byli społeczeństwem prawdziwie obywatelskim, to by się w takiej skali nie powiodło.
– Wbrew pozorom obserwujemy w Rzeszowie, że chęć pomagania nadal jest na wysokim poziomie, nawet jeśli nie jest tak już we wszystkich dużych miastach. W naszym mieście mamy też stosunkowo mało problemów, spięć czy kryzysowych sytuacji związanych z przybyciem uchodźców. Nadal zrozumienie ich trudnej sytuacji przeważa wśród rzeszowian. A przed nami kolejne wyzwania. Część tych osób, które przyjechały, chcą zostać, tutaj zamieszkać i pracować, dlatego trzeba wdrażać procesy integracyjne, a to są przecież kolejne obszary, w których nie mieliśmy do tej pory żadnych doświadczeń. Ale jestem optymistą, patrząc na otwartość rzeszowian, mam nadzieję, że i to się u nas uda. Na przykład kilka dni temu we współpracy z miastem otwarto Rzeszowskie Centrum Integracji, gdzie w dwóch punktach w Rzeszowie oferowana jest pomoc w nauce języka polskiego i angielskiego oraz pomoc w znalezieniu pracy. Problemy, przed którymi stajemy teraz, to: integracja, praca, edukacja, dla tych osób, które się u nas chronią przed wojną, ale nie tylko. Według świeżego raportu ZUS-u w Rzeszowie pracują obywatele aż 70 państw. Rzeszów stał się miastem o bardzo międzynarodowym charakterze – lubię to powtarzać, ale to także oznacza wiele nowych wyzwań.
– No pewnie, że tak. Współcześnie rządzenie Polską polega na zarządzaniu przez konflikt. A WOŚP to akcja, która zawsze udowadniała, że bardzo ważne jest łączenie ponad podziałami, bo przecież przez wiele lat angażowali się w nią wszyscy – od lewa do prawa, zbiórki przez wiele lat odbywały się przed i w kościołach – tam zbierało się najlepsze puszki, wokół WOŚP integrowała się też Polonia. Ta akcja jednoczyła nas ponad podziałami politycznymi, społecznymi, geograficznymi, a teraz stoi to w sprzeczności z zarządzaniem państwem przez kreowanie konfliktów i tworzenie sztucznych podziałów. To dlatego WOŚP tak bardzo przeszkadza. Niestety, zrobiono z Orkiestry sprawę polityczną i ideologiczną.
– Kryzys ukraiński pokazał, że nie wolno tłamsić chęci pomocy, którą Polacy mają w sobie, nie wolno podważać wieloletniej inicjatywy, jaką jest WOŚP, bo właśnie w takich kryzysowych momentach się okazuje, po co to jest i jak takie doświadczenie potrafi się bardzo przydać.
– Można śmiało taki wniosek wyciągnąć: byliśmy pomagania nauczeni, przyzwyczajeni do tego, że trzeba pomagać, że to jest ważne, że to czyni nas lepszymi. Wielu z nas dzięki pomaganiu czuje, że robi w życiu coś dobrego i to też ma wartość. Jak się okazało – dzięki pomaganiu przez tyle lat byliśmy przygotowani do wielkiego zrywu, jakim było pomaganie wojennym uchodźcom. Teraz trzeba tylko wyciągnąć z tego wnioski. Naprawdę nie ma lepszego momentu, po wielkiej akcji pomagania ukraińskim uchodźcom, żebyśmy sami sobie w kraju powiedzieli: „Dobra, już nie kłóćmy się o tę Orkiestrę, bo to jest świetna sprawa. Róbmy to dalej wszyscy, niech zbiera prawica, lewica, starsi, młodsi – tak jak było na początku". Bo cel jest przecież cały czas ten sam – szczytny. Niech zbiera TVN i TVP, „Gazeta Wyborcza" i „Gazeta Polska". Nie ma lepszego momentu w historii, żebyśmy do tego wrócili.
– WOŚP robi kolejne rekordy, ale Caritas wcale z tego powodu nie traci, też zbiera coraz więcej. Te akcje wręcz wzajemnie się napędzają.
– Od samego początku było to dla mnie ważne. O naszym poziomie cywilizacyjnym świadczy to, jak odnosimy się do tych osób, które mają szczególne potrzeby. Chodzi o osoby niepełnosprawne, starsze, ale też i maluszki, wszystkie osoby, których potrzeby należy dostrzec. Trzeba zauważać matki z wózkami, które muszą przejechać po krawężniku, i osoby niewidome, które powinny czuć się bezpiecznie. Nikt nie może w naszym mieście czuć się wykluczony.
--------------------------------------------------------------------------
„Gazeta Wyborcza" jak co roku gra razem z WOŚP. Nie tylko zapowiadamy i relacjonujemy związane z finałem wydarzenia – ale też sami zbieramy pieniądze. Już po raz trzeci na aukcję na rzecz WOŚP przekazujemy pierwsze strony magazynów lokalnych „Wyborczej". Osoba, która zadeklaruje najwyższą stawkę, będzie mogła na naszej „jedynce" zaprezentować siebie, swoją firmę, swoją pasję czy ulubione zakątki w mieście. Licytacje pierwszych stron odbywają się pod hasłem „Stwórz razem z nami pierwszą stronę magazynu lokalnego »Gazety Wyborczej«". A to dlatego, że artykuły i zdjęcia powstaną we współpracy z dziennikarzem i fotoreporterem. Licytacje zakończą się 29 stycznia.
Licytacja okładki rzeszowskiego Magazynu "Wyborczej" trwa TUTAJ.
Szczegóły na wyborcza.pl/wosp.
ZASADY PUBLIKACJI
1. Materiał zostanie stworzony we współpracy z lokalną redakcją „Gazety Wyborczej"; tekst, fotografie itp., składające się na materiał, podlegają akceptacji redakcji i zwycięzcy aukcji.
2. W materiale nie mogą się pojawić przekazy noszące znamiona niezgodnej z prawem reklamy.
3. Materiał nie może być niezgodny z linią programową redakcji „Gazety Wyborczej".
4. W materiale nie mogą się pojawić przekazy mogące naruszyć prawo, dobre obyczaje lub prawa czy dobra osobiste osób/podmiotów trzecich.
5. Materiał musi spełniać standardy obiektywizmu.
6. Planowany termin publikacji – luty 2023 r.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Ich habe jeden Tag Kontakt mit den Flüchtlingen, die in gefängniss ähnlichem Lagern in Polen eingesperrt sind, wo sie psychischer Folter und Hunger monatelang ausgesetzt sind. Hungerstreiks sind oft die Folge, worauf mit kuenstlicher und gewaltsamer Ernährung und körperlicher Gewalt geantwortet wird seitens des Wachpersonals.
Das schrecklichste für mich ist dabei auch die Interessen- und Gleichgültig der Bevölkerung hier in Polen und in Europa.
Es gibt aber doch noch Menschen, die diesen Flüchtlingen versuchen zu helfen in den Grenzgebieten und in den Lagern, was ihnen von den Lagerkommandanten und Regierung oft sehr schwer gemacht wird.
Das so etwas in einem katholischen Land passiert ist noch erschreckender. Das zeugt aber davon, daß die Menschen, die Sonntags in die Kirche laufen und auch ihre Priester nichts verstanden haben, von der Lehre Jesus Christus. Wir sind ALLE Kinder Gottes und Jesus ist für ALLE Menschen gestorben.
"Wie der Leib ohne Geist tot ist, so ist auch der Glaube ohne Taten tot" Jakobus 2.26
"Es ist nicht der Wille eures Vaters im Himmel, dass auch nur eins der Geringen verloren geht"
Ich würde den sogenannten Christen raten, Mal die Bibel in die Hand zunehmen und nach Jesu Worten zu handeln und nicht nach den Worten der Priester.
A skąd pomysł, że nasze władze to chrześcijanie? Dla mnie to poganie - jacyś socdarwiniści poulęgani na gruzach komunizmu. 30% sprawiedliwych w tym kraju mogłoby zrobić coś dobrego, ale niestety 30% to za mało.
Herr Elke, to jak czytasz przez translatora, to i wklejaj w języku oryginalnym, w drugą stronę też działa.
I leki weź, albo zmień