Zabójstwa dokonane przez chorych psychicznie są niezmiernie rzadkie, za to głośne medialne. Cała reszta to efekt awantur rodzinnych czy porachunków, o których w mediach są tylko małe wzmianki - zwraca uwagę psychiatra Marzena Trąd.

Agata Kulczycka: Tydzień temu w brutalny sposób został zamordowany lekarz, we wtorek pracownica Uniwersytetu Warszawskiego. Czy jako psychiatra jest pani w stanie stwierdzić, co może kierować osobami, które dopuszczają się takich czynów?

Marzena Trąd, psychiatra, seksuolożka z 30-letnim stażem pracy*: Charakter i okoliczności tych zdarzeń mogą wskazywać na to, że ci ludzie byli motywowani chorobą psychiczną. Być może kierowało nimi patologiczne, zmienione chorobą myślenie. Tym, co o tym świadczy jest to, że nie dotyczyło to osób bliskich. Nie były to zbrodnie sąsiedzkie, ani rodzinne. Nie były to animozje, konflikty, czyli sprawy, które często prowadzą do zbrodni. Nie było motywu rabunkowego - to też taka sytuacja, która często się zdarza, że ktoś traci życie zupełnie przez przypadek przy okazji przemocy, która została zaplanowana. Nie były to porachunki mafijne, zorganizowanych grup przestępczych.

Twoja przeglądarka nie ma włączonej obsługi JavaScript

Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej

Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.

hKxd6gherFzb2jaeOfp3VoR7xhrnFTa4Sey1oapbmVQ=