Wakacje w 2008 r. to niewątpliwie czas spędzony aktywnie, bez myśli o pracy. Wybrałem klimatyczną trasę dookoła Pirenejów. Zaczęło się zwyczajnie. Bagaż lotniczy spełniający swe wymogi, woda i dobre nastawienie. Lot minął mi szybko i bezboleśnie. Moje stopy dotknęły ulic jednego z najbardziej popularnych miast Hiszpanii, czyli Barcelony. Chwila gdzie rozpocząłem wakacje z zaplanowaną trasą.
Archiwum prywatne
Wracam do klimatu. Kto był doskonale pamięta atmosferę miasta z dziełami Gaudiego, muzeum Picassa, wspaniałymi budowlami Wzgórza Montjuić czy nowoczesnymi rozwiązaniami dzielnicy targowej i dawnej wioski olimpijskiej. Choć pewnie najlepszy klimat można poczuć, po wizycie na miejskiej plaży w wąskich uliczkach Barri Gotic. W tym roku znów wróciłem do Barcelony, w poszukiwaniu "smart" rozwiązań lecz ciągle z sentymentem sięgam pamięcią do tych pierwszych wizyt.
Dla mnie Barcelona to miasto szczególne i magiczne od 1992 r., kiedy odbywały się tam Letnie Igrzyska Olimpijskie. Areny sportowe zostały wówczas fantastycznie wkomponowane w przestrzeń miasta. I również teraz podczas zwiedzania miasta czuć tamten klimat. No właśnie - niepowtarzalny klimat to główna cecha Barcelony. Miasta o jednej z najciekawszych architektur, miasta gdzie jakość życia i jakość miejskich rozwiązań nieodłącznie idą w parze. Na wiele z nich powołuję się czasem w pracach naszego rzeszowskiego samorządu.
Archiwum prywatne
Bordeaux to kolejny przystanek na trasie tournée dookoła Pirenejów. Dwa główne powody, dla których chciałem odwiedzić to urocze miasto, to po pierwsze fakt, że jest uznawane za światową stolicę wina, a po drugie właśnie w 2008 r. bordoskie Stare Miasto zostało wpisane na listę Światowego Dziedzictwa Unesco. Niestety, na zwiedzanie miasta zostało mi i mojej towarzyszce Magdalenie tylko pół dnia, a to zdecydowanie zbyt krótki czas na poznanie w pełni walorów i atmosfery miasta. Niemniej optymistycznie razem ruszyliśmy ochoczo "w miasto". Jest nam o tyle łatwiej, że Magdalena już dwukrotnie była tu przejazdem. Miasto położone nad rzeką Garoną, liczy obecnie ok. 250 tys. mieszkańców. Mimo, że cały zespół aglomeracyjny zamieszkuje ponad milion osób, nie przytłacza lecz sprawia wrażenie przyjemnego, otwartego, przychylnego swym mieszkańcom i gościom. Miasto szczyci się jednym z najbardziej harmonijnych zespołów architektonicznych z XVIII w. Jak wspomniałem, długoletnie starania o odnowienie części historycznej miasta zostały docenione poprzez wpisanie kompleksu na listę UNESCO.
Archiwum prywatne
Saint Emilion to nazwa kojarząca się miłośnikom trunku Bachusa z jedną z najsłynniejszych apelacji win z regionu Bordeaux. Dla nas, winiarskich "bordo-maniaków" to wizyta w przysłowiowej Mekce. To również nazwa urokliwego, średniowiecznego miasteczka, stolicy tego subregionu winiarskiego, które wraz z otaczającym je krajobrazem setek hektarów winnic, wpisane zostało w 1999 r. na listę UNESCO. Historycy miejscy pierwsze zapiski o osadzie datują na VIII w., kiedy - jak mówią legendy - przybył tu mnich Emilion, który wykutą w zboczach wapiennego wzgórza pieczarę obrał za swoją pustelnię. Z IX wieku pochodzą pierwsze budowle romańskie i gotyckie. Do dziś zachowały się spore fragmenty średniowiecznych zabudowań. Miasteczko - położone na dwóch wapiennych wzgórzach otoczone dolinami wypełnionymi winnicami wraz ze wspomnianą, pamiętającą średniowiecze zabudową, poprzecinaną urokliwymi uliczkami - tworzy niepowtarzalny klimat.
Arcachon. Dune du Pilat. Ten dzień poświęcamy na wizytę na wybrzeżu atlantyckim. Kierujemy się w stronę Bassin D'arcachon, malowniczej zatoki nieopodal Bordeaux. Arcachon choć założone przez Napoleona III zaledwie 150 lat temu, cieszy się sławą jednego z najlepszych nadatlantyckich kurortów, ośrodka balneologii. Przyciąga rzesze turystów, bogatych Francuzów budujących w okolicy domy letniskowe, a także surferów ceniących podmuchy nadmorskiego wiatru i wysokie fale.
Jednak rejon znany jest przede wszystkim jako zagłębie ostrygowe i właśnie ten fakt, jest głównym magnesem, który nas tu przyciągnął. A że okolice oferują także piękne pejzaże, tym bardziej chętnie tu zaglądamy, zaczynając od wspinaczki po wspaniałych piaskowych wydmach. W tym Dune du Pilat, największa wydma Europy.
Kolejny dzień naszej wyprawy zaplanowaliśmy w Dolinie Dordogne, jednej z najbardziej malowniczych rzek Francji, wijącej się od Masywu Centralnego po bordoską Żyrondę, poprzez zielone doliny i wapienne wzgórza.
Warto podkreślić, że w ogóle we Francji podróżowanie i zwiedzanie własnego kraju, jest bardzo popularne. Tereny te, z racji historycznych powiązań, odwiedzają równie chętnie turyści brytyjscy. Odwiedzają i zakochują się szybko w urokliwych zakątkach tej malowniczej krainy, coraz chętniej kupując tu domy. Na co z kolei po cichu narzekają sami Francuzi. Bądź co bądź właśnie m.in. o francuską Akwitanię toczyła się kiedyś tzw. wojna stuletnia między Francją i Anglią. Na ziemi tej toczyły się również krwawe wojny religijne między katolikami i protestantami. Stąd najbardziej charakterystycznymi pozostałościami i symbolami niespokojnych czasów są dziś tzw. bastides, czyli warowne miasteczka, położone zazwyczaj na szczytach trudno dostępnych wzgórz. Jest ich tu co najmniej kilkadziesiąt, a między nimi wiedzie popularny szlak turystyczny.
Po takich wakacjach, ze stuprocentowym przekonaniem podpisuję się pod hasłem "Podróże kształcą". Dla mnie to dobry sposób na to, by nie pokryła mnie rdza, by się zadziwić, poznać nowych ludzi, zgłębić tajemnice różnych kultur i mieć wspaniałe wspomnienia.
Wszystkie komentarze