PiS rośnie w siłę, Bury i Rynasiewicz znikają. POLITYCZNE PODSUMOWANIE ROKU

Wydaje się, że to było tak dawno. Dziś mamy i nowego wojewodę i wice. A jeszcze w styczniu, kiedy rządziła koalicja PO-PSL, wojewodą podkarpackim była Małgorzata Chomycz-Śmigielska z Platformy, a jej zastępczynią zostawała Grażyna Borek, przedstawicielka ludowców z Sanoka. Stało się to po tym, jak wcześniejszy wojewoda Alicja Wosik w wyborach samorządowych w 2014 startowała na burmistrza Sanoka, a ostatecznie została członkiem zarządu powiatu sanockiego. Wosik w lutym odeszła z PSL. Obecnie jest prezesem Podkarpackiej Regionalnej Organizacji Turystycznej

Także w styczniu do Rzeszowa przyjechał Andrzej Duda, wtedy europoseł, którego partia wytypowała na kandydata na prezydenta RP. To był czas, kiedy niewielu wieszczyło mu sukces w wyborach. W Rzeszowie odbywało się spotkanie noworoczne działaczy i sympatyków PiS, na które przyjechał właśnie Duda. Towarzyszyła mu Beata Szydło.

- Cała Polska patrzy z podziwem na Podkarpacie, że w tym regionie mieszkają ludzie, którzy nie boją się bronić honoru, polskiego państwa i mówić prawdy. To wielka nauka, która z Podkarpacia musi płynąć do innych regionów Polski - mówiła Szydło.

Duda mówił, że Podkarpacie jest "ważnym dla Polski regionem", "mocno opartym na polskiej tradycji, kolebce i inkubatorze naszych wielkich polskich patriotycznych ojczyźnianych wartości". Duda w Rzeszowie zapowiedział "prezydenturę nowej jakości". Zapewniał, że będzie "odważna", "otwarta na dialog", że będzie to prezydentura, która szuka kompromisu.

Duda był na Podkarpaciu jeszcze w marcu. W Stalowej Woli wziął udział w debacie gospodarczej "Gospodarka, przedsiębiorczość, biznes".

W kwietniu szeregi PSL zasilił Andrzej Szlęzak, przez długie lata dość popularny prezydent Stalowej Woli. W 2014 r. przegrał wybory z kandydatem PiS Lucjuszem Nadbereżnym. Szlęzak wystartował także w wyborach parlamentarnych. Ale nie udało mu się zdobyć mandatu.

Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta

Jeszcze wcześniej do ludowców przystał Dariusz Dziadzio, który cztery lata wcześniej do Sejmu wszedł z listy Ruchu Palikota. Chciał ponownie zostać posłem, wystartował z listy PSL, ale tuż przed wyborami wdał się w awanturę w lokalu, trafił do izby wytrzeźwień i mimo wcześniejszych zapewnień, nie zrezygnował ze startu w wyborach. Kampanię prowadził pod hasłem ?Święty nie jestem?. Z trzeciego miejsca zdobył zaledwie 317 głosów. Szlęzak - ponad 4,8 tysiąca. Lider listy Jan Bury z wynikiem prawie 5,3 tysięcy nie dostał się do Sejmu i przestał go chronić immunitet poselski.

W maju politycy PiS przyjechali modlić się do sanktuarium św. Andrzeja Boboli do Strachociny. W mszy św. wzięło udział około 500 osób. Co jakiś czas ktoś z tłumu krzyczał: "Andrzej Duda", "Andrzej Duda, to się uda". Po mszy miejsce księdza na kościelnej mównicy zajął Andrzej Duda. Nikogo to nie zdziwiło, nikt nie komentował. Kiedy Duda zaczął przemawiać, przejaśniło się, co politycy PiS szybko wychwycili. - W czasie przemówienia pana Andrzeja zaświeciło słońce. To dobry sygnał. Andrzej Duda rozumie sprawy Podkarpacia, rozumie sprawy Polski. Głosujmy na niego, trzymajmy się razem - apelował Władysław Ortyl z PiS, marszałek podkarpacki.

JERZY CHABA

Na Podkarpaciu Andrzej Duda zebrał najobfitszy plon - zagłosowało tu na niego dokładnie w 71,39 proc. wyborców. W żadnym innym województwie w kraju kandydat PiS nie osiągnął takiego wyniku.

Choć ciemne chmury zbierały się nad nim już od ub. roku, nikt właściwie takiego końca politycznej kariery się nie spodziewał. Zaraz po wyborach prezydenckich, a na progu kampanii parlamentarnej z życiem publicznym postanowił się pożegnać Zbigniew Rynasiewicz, szef podkarpackiej PO, wiceminister infrastruktury. Sam zrezygnował z przewodniczenia partii, mandatu poselskiego i stanowiska w rządzie.

Podkarpacka PO pod przewodnictwem Rynasiewicza osiągała coraz słabsze wyniki w wyborach. W 2013 roku spektakularnie straciła władzę w sejmiku podkarpackim. Stało się to po skandalu z ówczesnym marszałkiem Mirosławem Karapytą (wtedy PSL). Ale PO nie potrafiła powstrzymać utraty władzy w województwie - ówczesny szef klubu PO w sejmiku przyłączył się do PiS, tym samym powodując rozpad koalicji PO-PSL-SLD.

Także w wyborach prezydenckich Podkarpacie było regionem, w którym prezydent Bronisław Komorowski uzyskał najmniejsze poparcie.

Zbigniew Rynasiewicz na czele partii był od 2010 r. Głośno o nim było latem 2014 roku. Prokuratura Apelacyjna w Warszawie prowadzi śledztwo dotyczące korupcji właśnie w resorcie infrastruktury. W gabinecie Rynasiewicza oraz jego domu CBA prowadziło przeszukania. Szukano m.in. sztabek złota. Tych jednak u niego nie znaleźli. Agenci zabrali za to dokument - pismo, w którym leżajski przedsiębiorca prosił ministra o pomoc. Rynasiewiczowi nie postawiono prokuratorskich zarzutów

Latem emocje polityczne na Podkarpaciu rozpaliło zamieszanie dotyczące członka zarządu województwa Lucjana Kuźniara. Z niewyjaśnionych do tej pory powodów został zawieszony w prawach członka PiS i w klubie sejmikowym. Decyzję w sprawie jego zawieszenia podpisał prezes Jarosław Kaczyński. Nie było w tym piśmie konkretnych zarzutów, przywołany został tylko paragraf statutu PiS mówiący o narażeniu dobrego imienia i działaniu na szkodę partii.

Żona Lucjana Kuźniara ma prokuratorskie zarzuty udziału w zorganizowanej grupie wyłudzającej VAT z tytułu fikcyjnego handlu olejem rzepakowym.

Kuźniar nie zamierzał jednak sam rezygnować z pracy w zarządzie. - Nie mogę tego zrobić, bo nie czuję się niczemu winny. Ciągle nie mam szczegółowej wiedzy, o co chodzi - mówił dziennikarzom.

Do tej pory Kuźniar jest członkiem zarządu, w kampanii pojawiał się na spotkaniach PiS

To była jedna z ciekawszych odsłon kampanii na Podkarpaciu. W wyborach na senatora w okręgu rzeszowskim postanowił startować prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc. Ujawniliśmy to jako pierwsi w lipcu. Ferenc nie prowadził intensywnej kampanii. Ale w tym czasie oddano do użytku kilka dużych inwestycji, m.in. most pylonowy i park papieski. Były już spekulacje, kto będzie rządził miastem po tym, jak Ferenc dostanie się do parlamentu. On sam wskazywał na Zdzisława Gawlika z PO. Nic z tych planów jednak nie wyszło. Ferenc przegrał na rzecz kandydata PiS Aleksandra Bobki, dotychczasowego rektora Uniwersytetu Rzeszowskiego. W Rzeszowie wprawdzie wygrał, ale wyborcy z powiatów rzeszowskiego i łańcuckiego opowiedzieli się za kandydatem PiS.

Okres kampanii obfitował w ostre spięcia, do których dochodziło przy okazji układania list wyborczych. Najgoręcej było w PiS i PO. W pierwszej z tych partii do końca ważyło się, czy wystartuje marszałek podkarpacki Władysław Ortyl. W partii było mnóstwo zwolenników tezy, że powinien on otwierać rzeszowską listę PiS - Ortyl jest szefem partii w tym okręgu. Ostatecznie jednak jedynkę dostała Józefa Hrynkiewicz, a Ortyl nie wystartował w ogóle.

Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta

W Platformie tradycyjnie toczył się spór wokół pierwszego miejsca, którego regionalni działacze nie chcieli dać posłance Krystynie Skowrońskiej. Po interwencji Warszawy Skowrońska jednak została liderką listy. W okręgu krośnieńskim ze startu w wyborach zrezygnowali ówczesna wojewoda Małgorzata Chomycz-Śmigielska oraz Tomasz Kulesza. Oboje nie byli zadowoleni z miejsc, które im zaproponowano.

Takiego pogromu PiS jeszcze Podkarpaciu nie zaserwowało nigdy. Wiadomo było, że partia Jarosława Kaczyńskiego wygra wybory, ale żeby aż tak? Spośród 26 mandatów poselskich przedstawiciele tej formacji wygrali 19. Tradycyjnie już też wzięli wszystkie pięć mandatów senatorskich. Platforma ma w Sejmie czterech posłów. Kukiz?15 - dwóch, PSL - jednego. Do parlamentu nie udało się z Podkarpacia dostać żadnemu przedstawicielowi Nowoczesnej

Jan Bury był ikoną podkarpackich ludowców. Od 20 lat kierował i trząsł tymi strukturami. Jego era zakończyła się w listopadzie. Sam złożył rezygnację z funkcji prezesa partii w regionie i przewodniczącego klubu parlamentarnego. Zastąpił go poseł Mieczysław Kasprzak.

Jego decyzja była konsekwencją i przegranych wyborów parlamentarnych, i działań prokuratury oraz CBA. Prokuratura już wcześniej wystąpiła do Sejmu z wnioskiem o uchylenie mu immunitetu, ponieważ chciał postawić mu zarzuty. Przez wiele miesięcy Bury był negatywnym bohaterem licznych publikacji medialnych.

Bury usłyszał zarzuty już po wyborach. Dotyczą one m.in. przyjęcia ponad 900 tys. zł łapówki za wpływanie na działanie różnych instytucji państwowych oraz niezgodnego z prawem wpływania na obsadę stanowisk w Najwyższej Izbie Kontroli

Podkarpaciu, które najmocniej zagłosowało na PiS, nie udało się zdobyć stanowisk ministerialnych. Udało się za to obsadzić kilka wiceministerialnych. Aleksander Bobko został wiceministrem nauki, Adam Hamryszczak rozwoju, z Podkarpaciem łączony jest także Jerzy Kwieciński, również wiceminister rozwoju.

Najwyższe stanowisko w państwie z Podkarpacia piastuje Marek Kuchciński. Lider PiS w regionie został marszałkiem Sejmu.

Kilka tygodni po wyborach trwała dziennikarska giełda, na której wymieniane były nazwiska potencjalnych kandydatów na wojewodę podkarpackiego. Brakowało takiego naturalnego kandydata. Ostatecznie PiS postawiło na Ewę Leniart, która od kilku lat kierowała Instytutem Pamięci Narodowej. Jej zastępcą został Witold Lechowski.

Pierwszy miesiąc pracy nowego parlamentu upłynął pod znakiem wprowadzanych w zawrotnym tempie ustaw, nocnych obrad i zarzutów opozycji o łamanie demokracji, przepisów i Konstytucji. Jednymi z najgłośniejszych nazwisk nowej formuły pracy Sejmu zostali marszałek Kuchciński i poseł z Krosna Stanisław Piotrowicz. Kuchciński jest krytykowany za niedopuszczanie opozycji do głosu, o niepoddawanie projektów konsultacjom i wypełnianie poleceń prezesa PiS.

&Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta

Piotrowicz zaś był posłem sprawozdawcą zmian dotyczących Trybunału Konstytucyjnego. Przy tej okazji została mu wypomniana jego przeszłość - w latach 80. był prokuratorem i oskarżał jednego z opozycjonistów.

Już po wyborach w Rzeszowie został odsłonięty pomnik upamiętniający ofiary katastrofy smoleńskiej. Trzymetrowy monument stanął przed głównym wejściem do urzędu marszałkowskiego. Znajdują się na nim nazwiska osób, które zginęły w katastrofie samolotu 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku: prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego żony Marii, ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego oraz pochodzących z Podkarpacia: Grażyny Gęsickiej, Stanisława Zająca, Leszka Deptuły, Janiny Fetlińskiej, generała Kazimierza Gilarskiego oraz generała Bronisława Kwiatkowskiego.

Na Podkarpaciu do tej pory nie odbyły się żadne manifestacje Komitetu Obrony Demokracji, ale to nie oznacza, że u nas nie ma ludzi niezadowolonych z pracy nowego parlamentu i rządu. Powstały tu struktury KOD, a jego przedstawiciele brali udział w dwóch manifestacjach zorganizowanych w Warszawie.