Na jednym z zamkniętych rzeszowskich osiedli jest duży problem z parkowaniem. Ogólnodostępnych miejsc jest za mało. - Mamy parking podziemny, ale część kierowców przeniosła się na zewnątrz, bo opłaty za wynajem miejsc wzrosły. Teraz garaż świeci pustkami - komentuje mieszkaniec bloku. Dodaje, że podobnie jest w całym mieście.
Chodniki w okolicach pl. Wolności w Rzeszowie są notorycznie zastawiane samochodami. Kierowcy parkują byle gdzie, by uniknąć opłat za parkowanie.
Kierowca zatrzymuje się na przystanku i idzie do pobliskiego marketu. Albo na stację. W autobusie zostają zdezorientowani pasażerowie. Takie praktyki zdarzają się kierowcom rzeszowskich autobusów MPK. Jedni krytykują, że przez to są opóźnienia, inni mówią, że kierowca też człowiek.
Przejścia dla pieszych są coraz bardziej niebezpieczne. Szczególnie, kiedy pieszy musi pokonać po dwa pasy ruchu samochodów, by przedostać się na drugą stronę ulicy. Kilka tygodni temu na przejściu przez ul. Krakowską zginął pieszy. Czy miasto ma pomysł, jak lepiej zabezpieczyć przejścia, by były bezpieczne dla pieszych? Skuteczne rozwiązanie testowano w Krakowie. W Rzeszowie lekarstwem ma być sygnalizacja.
Na facebookowych tablicach ogłoszeń można znaleźć oferty sprzedaży wulgarnych naklejek. Nalepia się je na źle zaparkowane auta. Strażnikom trudno namierzyć sprawców zniszczeń, a policja mówi, że właściciel uszkodzonego auta może domagać się ukarania winowajcy.
Polacy, którzy nie zdali kolejnego egzaminu na prawo jazdy albo stracili je za jazdę po pijanemu, szukają pomocy na Ukrainie. Tam trafiają na oszustów, którzy "załatwiają" im zagraniczny dokument. Kosztuje to nawet 10 tys. zł i jest oczywiście nielegalne.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.