Była młodą mężatką, kiedy ks. C przyszedł do niej po kolędzie. Powiedziała, że nie ma prawa wejść za próg za to, co jej zrobił. Odszedł w milczeniu. Poczuła ulgę.
Pani Hanna w latach 80. zgłosiła ówczesnemu proboszczowi parafii w Mielcu, co ks. Stanisław C. zrobił jej młodszej córce, Marcie. Dopiero po drugiej interwencji katecheta został odsunięty od pracy z klasą dziewczynki. Ale z komunii, jak wszyscy, ona też ma zdjęcie z C.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.