- Góra była tylko górą, przez którą należało przejść, by odwiedzić ciotkę, babkę i pójść do cerkwi, a za miesiąc gościć je u nas, bo akurat był odpust w naszej świątyni. Następowała wymiana matrymonialna. I nagle rodzi się projekt państwa, który ustanawia, że od dziś na głównym grzbiecie karpackim mamy granicę, której nie wolno przekraczać. Co z tego, że macie tam ciotkę, babkę i siostrę - mówi dr Tomasz Kosiek, antropolog społeczno-kulturowy i autor fotografii.