W domu mamy wiele osób po dziewięćdziesiątce. Oni i przed pandemią raczej nie wychodzili. Mamy sporo osób leżących. Pozostali rozumieli, że w domu jest bezpieczniej. Oglądali telewizję, widzieli te przerażające obrazy z DPS-ów w Polsce. A kontakty z rodzinami odbywały się głównie telefonicznie. Nasi podopieczni stanowią dużą zżytą rodzinę, więc mimo zamknięcia w domu nie mogli się czuć samotni - mówi Wiesław Wołoszyn, dyrektor DPS przy ul. Sucharskiego w Rzeszowie
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.