Pani Kaja z Rzeszowa i jej niepełnosprawny syn spędzili kilkugodzinną podróż pociągiem na podłodze. "Oboje dostaliśmy miejsca do postawienia wózka, czyli podłogę z dwoma mizernymi oparciami, dodatkowo zastawioną bagażami" - opisuje kobieta. Gdy poprosiła o interwencję konduktora, miał odpowiedzieć, że miejsc nie ma, pociągu rozciągnąć się nie da i jedyne co może zrobić, to znaleźć opiekunce dziecka miejsce gdzieś dalej. A wszystko przez zawiły system sprzedaży biletów. Do sprawy odniosło się PKP Intercity.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.