- Córka w spazmach krzyczała do telefonu: "mordują", "biją wujka". Po pewnym czasie się uspokoiła i zapytałem: kto was zaatakował? Odpowiedziała: policjant - opowiada mąż pani Krystyny. Policjanci z drogówki zatrzymali ją i jej brata za przekroczenie prędkości, kiedy wracali z dziećmi z zoo, ale wyglądało to jak zatrzymanie groźnych przestępców: przemoc, gaz, kajdanki i noc na betonowej podłodze w areszcie. Teraz to policjanci uważają się za poszkodowanych.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.