Piękni, piekielnie utalentowani, po uszy zakochani, w dodatku z uroczą 4-letnią córeczką Maleną - jak ich nie pokochać? Aleksandra Kurzak i Roberto Alagna zawładnęli sercami rzeszowskiej publiczności na środowym koncercie w ramach Muzycznego Festiwalu w Łańcucie. Filharmonia Podkarpacka cała trzęsła się od owacji. Nic dziwnego, ponad dwugodzinny koncert był małym spektaklem operowym, w którym para artystów nie tylko zachwycała lekkością wykonania, wynikającą z doskonałej techniki wokalnej ale przede wszystkim trafiała wprost do serc słuchaczy emocjonalnością i niekłamaną radością śpiewania. Do tego Aleksandra Kurzak i Roberto Alagna aktorsko odgrywali na scenie całe sceny ze słynnych oper. Zwłaszcza Kurzak - gdy tylko brzmiały pierwsze dźwięki orkiestry, momentalnie wchodziła w rolę i stawała się postacią z opery. Oboje świetnie rozumieją się na scenie, komunikują się spojrzeniami i nieustannie do siebie uśmiechają. To urocze. Koncert w Filharmonii Podkarpackiej okazał się historyczny dla tej śpiewaczej rodziny, bo 4-letnia Malena, której podczas koncertu towarzyszyli na widowni babcia, znana śpiewaczka Jolanta Żmurko i dziadek, na oklaski najpierw nieśmiało a potem coraz chętniej wbiegała do rodziców na scenę i kłaniała się. Jak żartowała jej mama - w Rzeszowie Malena Alagna zadebiutowała na scenie, bo nigdy wcześniej nie chciała tam wchodzić. Okazało się, że wśród publiczności koncertu mała Malena znalazła koleżankę, 7-letnią Anastazję z Rzeszowa, którą mama Maleny też zaprosiła na chwilę scenę.
Jak zawsze znakomicie wypadła towarzysząca śpiewakom Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej pod dyrekcją Wojciecha Rajskiego.