Rzeszów chce przekonać mieszkańców do segregowania śmieci, ostrzegając, że trzeba będzie płacić więcej, jeśli posegregowanych śmieci nie będzie. W budżecie rodzinnym to może być spora kwota. Ale czy można zastosować odpowiedzialność zbiorową? Okazuje się, że w tym przypadku to realne.
Mieszkańcy Frysztaka alarmują, że w małym lasku należącym do frysztackiej parafii od kilku lat rośnie wysypisko śmieci. Nie tylko z pobliskiego cmentarza. Mówią, że mimo interwencji ani urząd gminy, ani proboszcz nic z tym nie robią. Proboszcz Bogusław Bogaczewicz zaprzecza, że śmieci tam są.
Mieszkańcy rzeszowskiej ulicy Okulickiego protestują przeciwko planom zlokalizowania tam składowiska odpadów. Piszą w tej sprawie do prezydenta Rzeszowa. List podpisało 69 osób. Ratusz potwierdza, że wniosek od inwestora wpłynął, ale deklaruje, że nie popiera pomysłu tworzenia wysypiska.
W gminie Żyraków na Podkarpaciu walczy się z nielegalnymi wysypiskami w niespotykany na Podkarpaciu sposób. Miejsca, w których notorycznie podrzucano odpady, są monitorowane przez fotopułapki.
- Fotosyntezy pani nie oszuka. Jak się robi odmulanie stawów, to zawsze trochę śmierdzi. Gniją glony, liście - tłumaczy mężczyzna, który zwozi tajemnicze materiały na gminną działkę w Budach Głogowskich. Mieszkańcy podejrzewają, że to niebezpieczne odpady. Gmina zaczęła to wyjaśniać.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.