Fot. Krzysztof Koch / Agencja Wyborcza.pl
1 z 13
Na dzień przed otwarciem
Tunel połączył ścieżki rowerowe i ścieżki dla pieszych po obu stronach aleji.
Fot. Patryk Ogorza?ek / Agencja Wyborcza.pl
2 z 13
Było źle
Mieszkańcy na przejście pod Powstańców Warszawy czekali wiele lat. Ruchliwa aleja, której przejście pieszo graniczyło z cudem, było zmorą spacerujących brzegiem Wisłoka i zalewu. Tereny rekreacyjne na Bulwarach i w okolicy Lisiej Góry tak naprawde były dwoma oddzielnymi miejscami. Ani pieszo, ani rowerem nie można było swobodnie przedostać się od Bulwarów nad zalew i odwrotnie.
Fot. Maciej Ra?owski / Agencja Wyborcza.pl
4 z 13
Początek
W sierpniu ruszyła budowa wyczekiwanego od wielu lat przejścia dla pieszych i rowerzystów pod ruchliwą aleją. Na początek fachowcy z rzeszowskiej Inżynierii zabrali się za przepychanie pod jezdnią specjalnych rur, którymi następnie wpompowali beton. Z betonu powstała konstrukcja, która wsparła ruchliwą jezdnię, a potem zaczęło się wiercenie i przepychanie pod aleją elementów stropu.
Fot. Krzysztof Koch / Agencja Ga
5 z 13
Betonem
700-tonowy betonowy tunel centymetr po centymetrze wpychany był pod powierzchnię jezdni w poprzek aleji. Tunel przesuwał się powoli, ale jego czoło jest już pod połową jezdni. - To jedna z najciekawszych, a równocześnie najtrudniejszych robót, jakie wykonujemy - mówił inżynier Alam Chowdhury z Inżynierii.
Fot. Krzysztof Koch / Agencja Ga
6 z 13
Na przodku
- Wewnątrz, pod ziemią, pracuje specjalistyczna maszyna górnicza. Powoli warstwa po warstwie wybiera ziemię, którą wywozimy wózkiem górniczym - dodawał Alam Chowdhury z Inżynierii. Kiedy ziemia już została wybrana, rozpoczeła pracę potężna maszyna ustawiona przed tunelem. Urządzenie wytwarza ciśnienie około 300 atmosfer. Tunel na sześciu prowadnicach centymetr po centymetrze przesuwa się w głąb wykopu. - Trzeba bardzo uważać i przesuwać tunel bardzo powoli. Sprawdzać ciśnienie. Jeżeli rośnie, to oznacza, że grunt przed tunelem się zagęszcza i trzeba zatrzymać robotę. Ostrożność jest konieczna, bo mimo ogromnej masy przy zbyt pochopnym działaniu tunel może się przesunąć w jedną lub drugą stronę. A my musimy ustawić go dokładnie co do milimetra. Poza tym zawsze istnieje obawa, że zapadnie się grunt - opowiadał Chowdhury.
Fot. Krzysztof Koch / Agencja Ga
7 z 13
10 wózków urobku
W każdym cyklu tunel przesuwał się o mniej więcej 20-25 centymetrów. To dawało 10 wózków urobku. Ekipy pracowały na dwie zmiany. - Najwięcej w ciągu jednego dnia, kiedy nie było przeszkód i przestojów, udało nam się przesunąć tunel o 2 metry. To rekord, bo bywają dni, że posuwamy się znacznie wolniej - mówił inżynier.
Fot. Krzysztof Koch / Agencja Wyborcza.pl
9 z 13
Światełko w tunelu
Po 16 dniach betonowy tunel ważący 700 ton został przepchnięty pod jezdnią.
- Nie obyło się jednak bez kłopotów, bo już na ostatnim odcinku napotkaliśmy na kolejne trudności. Były tam kawałki betonu, drewna i stali. Trzeba było zatrzymać prace koparki i ręcznie, przy użyciu odpowiednich urządzeń, usuwać przeszkody, ale w końcu udało się i jesteśmy na drugiej stronie. Bardzo się cieszymy także z tego, że wykonaliśmy tę skomplikowaną operację bez konieczności wstrzymywania ruchu na Powstańcow Warszawy - mówił inżynier Zbigniew Szydełko z rzeszowskiej Inżynierii.
10 z 13
Gabiony
Prace przy dojściach. Gabiony to duże kosze z metalowej siatki napełniane żwirem lub tłuczniem. Takie ogrodzenie jest mocne, stabilne, a do tego łatwe w montażu i rozbiórce.
11 z 13
Ostatnie tarcia
Ostatnie prace przed pomalowaniem tunelu - szlifowanie stropu
Fot. Krzysztof Koch / Agencja Wyborcza.pl
12 z 13
Spokojnie to tylko usterka
Do planowanego oddania przejścia podziemnego pod al. Powstańców Warszawy zostało już tylko kilka dni. Pojawił się jednak nowy problem. Nawierzchnia jezdni zaczęła się zapadać. Wykonawcy i inwestorzy twierdzą, że brali pod uwagę takie niebezpieczeństwo. Piotr Magdoń, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg, mówił "Gazecie" tak: - Monitorujemy sytuację. Nie ma tam dziur, pojawiły się jedynie miejsca, gdzie asfalt trochę wklęsł. Według niego zapadanie się jezdni spowodowało to, że właśnie w tym miejscu pod drogą przepychano rury. - Być może były na ich drodze tzw. pustki powietrzne, zostały naruszone i jezdnia się zapada - wyjaśniał.
Wszystkie komentarze