Mała Amazonka to nie przesada
Rzeszowski zalew Maciej Kunysz z Ekoskopu nazwał kiedyś małą Amazonką. I że nie ma w tym przesady, można przekonać się podczas rejsu katamaranem. Kiedy wpłynie się głębiej w jego zakamarki, w królestwo dzikiej przyrody, wyprawa do złudzenia przypomina rejsy po dorzeczu tej południowoamerykańskiej królowej rzek. Wtedy przydaje się lornetka.
Większość rzeszowian, nawet tych, którzy codziennie biegają, czy jeżdżą na rowerach nad zalewem nie wie, jak rewelacyjna przyroda tu występuje. Po prostu nie mają możliwości zobaczyć tego wszystkiego z innej perspektywy niż z brzegu.
To, co zobaczyliśmy podczas wyprawy, to jednak tylko wycinek cudownego środowiska, jakie panuje na rzeszowskim zalewie. - Jest tak zachwycająco, bo natura, woda wykorzystała okazję i upomniała się o swoje prawa. Wróciła w pierwotnej formie nad Wisłok - mówi Maciej Kunysz.
W Rzeszowie można zobaczyć fantastyczną dziką przyrodę bez konieczności wyjeżdżania na Mazury nad Biebrzę, czy rozlewiska Rospudy.
Wszystkie komentarze