Drobiazgi zniechęcają do korzystania z komunikacji publicznej. Węzły przesiadkowe muszą być jak najbardziej dogodne. Gdy ktoś planuje swoją drogę i musi w jednym miejscu przejść, w kolejnym znowu - to wsiada do samochodu i nie zawraca sobie głowy komunikacją publiczną - mówi dr hab. Maciej Piekarski, profesor Politechniki Rzeszowskiej.
Rzeszowianie na razie z rozwoju Podkarpackiej Kolei Aglomeracyjnej wiele korzyści nie mają. Znacznie częściej kursujące pociągi, niż jeszcze kilka lat temu, powodują konieczność zamykania szlabanów, a co za tym idzie korki i utrudniają komunikację, głównie dojazd z i do centrum do osiedli położonych w zachodnie części Rzeszowa.
Dalszy rozwój połączeń w ramach Podkarpackiej Kolei Aglomeracyjnej mógłby docelowo znacznie ułatwić przemieszczanie się po mieście. By mogło do tego dojść, potrzebnych jest kilka ważnych zmian, na które wskazuje dr hab. Maciej Piekarski, profesor Politechniki Rzeszowskiej, który wnikliwie analizuje problemy komunikacyjne w Rzeszowie.
Wszystkie komentarze
Tunel w Łańcucie został zbudowany na jednej z głównych dróg wyjazdowych z miasta. W Rzeszowie na głównych ulicach są od dawna wiadukty lub tunele nad lub pod torami (al. Wyzwolenia, wiadukt Śląski, al. Batalionów Chłopskich). Korki na Langiewicza i Wyspiańskiego tworzą samochody, którymi kierowcy usiłują wjechać do ścisłego centrum miasta, zamiast wykorzystywać w tym celu transport publiczny. Niestety w Rzeszowie transport ten jest zorganizowany w sposób absurdalny - mnóstwo linii z autobusami kursującymi raz na jakiś czas i poruszającymi się w żółwim tempie, bo tkwiącymi w korkach razem z innymi pojazdami. Na korki przed przejazdami kolejowymi duży wpływ ma również zamykanie zapór na kilka minut przed przejazdem pociągu lub zamykanie ich wtedy kiedy pociąg przez przejazd w ogóle nie przejeżdża, a tylko odbywa się manewrowanie lokomotywą w pobliżu przejazdu.