Rosnące koszty energii i konieczność szukania oszczędności wygrywają z rozrywką. Kolejne polskie miasta rezygnują z miejskich sylwestrów. Zabawy nie będzie m.in. w Warszawie, Wrocławiu czy Poznaniu. A co z Rzeszowem?
Dyskusja na temat świątecznych iluminacji w Rzeszowie trwa. Środowiska polityczne i społeczne skierowały do prezydenta Konrada Fiołka petycję, w której apelują o ograniczenie ozdób. Ich zdaniem można je zdjąć po czterech tygodniach, a poza centrum miasta zupełnie z nich zrezygnować. Dzięki temu można ograniczyć zużycie energii oraz koszty. Co na to ratusz?
Aż 1,7 mln zł - tyle władze Rzeszowa zamierzają wydać na świąteczne iluminacje. Wśród mieszkańców pojawiły się pytania, czy w dobie kryzysu nie jest to zbyt wysoka kwota. A rzeszowskie środowiska polityczne i społeczne skierowały do prezydenta Konrada Fiołka petycję, której apelują o ograniczenie ozdób. Ich zdaniem, na ulicach i rondach poza starym centrum miasta można z nich zrezygnować.
Tłumy rzeszowian oczekiwały w sobotę na rzeszowskim Rynku na otwarcie miasteczka i rozświetlenie miasta świątecznymi iluminacjami. Były diabelski młyn, karuzela, stoiska gastronomiczne i z rękodziełem. Nikt nie przejmował się pandemią i ponad 25 tys. nowymi przypadkami zakażeń wirusem COVID-19 w całym kraju.
W tym roku Rzeszów miał wydać 1,1 mln zł na iluminacje świąteczne. To mniej niż w 2019 i 2020 roku. Tymczasem do ogłoszonego przetargu zgłosiła się jedna firma, a oferta, którą przedstawiła, wymaga od władz miasta albo dołożenia pieniędzy, albo unieważnienia konkursu.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.