- Przyjechałem z rodziną, chciałem zaparkować, ale nie było już miejsca, bo poza samochodami stały tam dwa billboardy. Jeden z nich nawet leżał przewrócony. To oburzające, żeby prywatne firmy reklamowały się w takich miejscach - tłumaczy jeden z czytelników "Wyborczej". Co na to magistrat?
To kolejne zgłoszenie Michała do "Wyborczej". Dwie kamery monitorujące miejsca parkingowe są zlokalizowane tuż obok okien jego mieszkania. - Mogą z łatwością zobaczyć, co robię w pokoju i kuchni - twierdzi 33-latek. Władze miasta obiecują, że do takich sytuacji na pewno nie dojdzie. To nie przekonuje mieszkańca.
Objeżdżanie ulic w centrum Rzeszowa w poszukiwaniu wolnego miejsca parkingowego to codzienność. System monitorowania strefy płatnego parkowania ma sprawić, że kierowcy bez trudu zlokalizują wolne miejsce.
O tym, ile miejsc parkingowych przypadnie najemcy mieszkania lub właścicielowi domu jednorodzinnego, decyduje współczynnik miejsc parkingowych określony w danym mieście. Podczas swojej krótkiej pracy w ratuszu pełniący funkcję prezydenta Marek Bajdak podniósł te wartości. - To doprowadzi to uduszenia ruchu w mieście - krytykuje rzeszowski architekt. Co na to nowy prezydent?
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.