"Ludzie w sklepach jedzą i piją jak w knajpie, nie tylko dzieci. Kiedy im zwrócić uwagę, to twierdzą, że degustują, i nie widzą w tym nic złego" - napisała była pracownica Biedronki po tym, jak opisaliśmy historię matki trójki dzieci, do której sklep wezwał policję, bo nie zapłaciła za zjedzoną przez dziecko bułkę za 33 gr. - Zasada jest prosta: najpierw płacimy, później jemy. Sieć handlowa mogła uznać zjedzenie bułki za kradzież - ocenia UOKiK. Sąd skazał już klienta sklepu za zjedzenie śliwki w czekoladzie.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.