Ważą się losy nowej akacji na Rynku w Rzeszowie. Ratusz nadal nie może zdecydować się na proponowane oferty i właśnie unieważnił kolejny przetarg, bo nie chce przepłacić za jedno drzewo. Do urzędników zgłaszają się też osoby, które chciałyby takie drzewo przekazać. Czy w miejscu złamanej akacji w końcu pojawi się nowa?
100 tys. zł chcą z miejskiego budżetu firmy za posadzenie akacji wysokiej na cztery metry na rzeszowskim rynku. Drzewo, które od lat rosło w tym miejscu, złamało się latem. Ratusz chce wydać na nowe o połowę mniej, więc nadal składa zapytania ofertowe.
Nie uda się uratować starej akacji, która przez wiele lat dawała rzeszowianom odrobinę cienia w upalne dni. Tydzień temu złamała się ona na pół i runęła od włos od matki z dzieckiem. - To bezpośrednie zagrożenie dla mieszkańców naszego miasta - przekonywała Aleksandra Wąsowicz-Duch z Zarządu Zieleni Miejskiej.
- Usłyszałam trzask. Szłam z synkiem, więc go instynktownie do siebie przyciągnęłam. I nagle spada przed nami akacja. Złamała się na pół, przewróciła krzesła i stoliki jednego z ogródków - opowiada Basia Olearka, która wczoraj wieczorem wyszła na rodzinną kolację na rzeszowski rynek. Prezydent Rzeszowa Konrad Fijołek zamierza zrobić wszystko, aby uratować jedno z dwóch drzew na rynku.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.