Zwykle oszukani na wnuczka lub w inny osób przez oszustów nie odzyskują swoich pieniędzy, a nawet jeśli - to bardzo długo na to czekają. 93-latce z Rzeszowa, od której oszuści wyłudzili 80 tys. zł i tysiąc dolarów, udało się to, co wydawało się prawie niemożliwe.
Pan Daniel, taksówkarz z Kolbuszowej, miał odebrać od dwóch mieszkanek powiatu kolbuszowskiego przesyłki. W obydwu były oszczędności życia, a kobiety wierzyły, że pomagają swoim dzieciom. Dzięki czujności taksówkarza i działaniom policji starsze panie nie straciły swoich oszczędności.
Tylko jednego dnia przemyska policja otrzymała aż sześć zgłoszeń dotyczących prób oszustwa metodą "na wnuczka i policjanta". Niestety w jednym przypadku starsza kobieta dała się oszukać i straciła 100 tys. zł oszczędności.
Tylko w Rzeszowie oszukani metodą "na wnuczka", "na policjanta" lub na BLIK-a w tym roku stracili łącznie 2 miliony złotych. Zapewne ofiar było więcej, ale wstydziły się przyznać, że dały się nabrać oszustom. Policja przyznaje, że wykrycie przestępców i odzyskanie pieniędzy graniczy z cudem. Doszli do wniosku, że łatwiej będzie zapobiegać oszustwom, i z pomocą prezydenta Rzeszowa postanowili dotrzeć do seniorów poprzez kampanię społeczną.
84-latka z Rzeszowa nie dała się oszukać "na policjanta". Grzecznie wysłuchała opowieści o zagrożonych oszczędnościach, ale kiedy oszust się rozłączył, przezornie zawiadomiła policję.
We wtorek starsze małżeństwo z Góry Ropczyckiej straciło 100 tys. zł. Pieniądze oddali na rzekomą kaucję dla synowej, która miała spowodować śmiertelny wypadek. - To jedna z najwyższych kwot, jaką udało się wyłudzić oszustom - mówi Marta Tabasz-Rygiel, rzecznik prasowy podkarpackiej policji
- Zasada jest prosta: nigdy nie dajemy obcym ludziom pieniędzy. A jak słyszycie, że ktoś podaje się za policjanta i żąda wpłaty, rozłączcie się. Kaucje, mandaty, grzywny wpłaca się na specjalne konta, nigdy do rąk własnych policjanta - mówi Adam Szeląg z rzeszowskiej policji.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.