Pacjentka przyszła do reumatologa, by skonsultować podejrzenie o fibromialgię. - Lekarka spóźniła się, bo jak wyjaśniła, była w kościele. Kiedy weszłam do gabinetu, zamiast o nazwisko zapytała, czy jestem chrześcijanką. Nie zbadała mnie, zapisała amantadynę i duże dawki witamin. Zamiast diagnozy wręczyła broszurkę o sile Eucharystii i kazała się modlić - opowiada.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.