W Sądzie Rejonowym w Brzozowie rozpoczął się proces małżeństwa z Izdebek - Joanny i Krzysztofa S. Są oskarżeni o znęcanie się fizyczne i psychiczne nad dziećmi. Krzysztof S. odsiaduje wyrok za molestowanie córek.
Płacić nie chciały ani gmina, ani powiat. Siostry służebniczki, które opiekują się rodzeństwem S. z Izdebek, nagłośniły więc sprawę. Dopiero wtedy odezwało się Ministerstwo Sprawiedliwości - będzie przekazywać vouchery na żywność i ubrania dla dzieci. Pomogą też stowarzyszenie z Przeworska i powiat brzozowski.
Obrońców życia nie obchodzi życie, chyba że ich własne. Żaden z proliferów, którzy najgłośniej krzyczą w sprawie obrony płodów, nawet nie pisnął w sprawie opieki nad dziesięciorgiem rodzeństwa z Izdebek, które teraz nie ma środków na utrzymanie. Politycy, którzy w świetle kamer bronili życia Polaka w Plymouth, byli kompletnie głusi na błagania o pomoc w sprawie Polki leżącej w stanie krytycznym we włoskim szpitalu.
Wszyscy cieszyli się, kiedy dziesięcioro dzieci z Izdebek zostało wyrwanych z rąk ojca pedofila, ale teraz ani państwo, ani samorządy nie chcą płacić za ich utrzymanie. - Ping-pong. Gmina przerzuca się z powiatem odpowiedzialnością za te dzieciaczki - wzdycha siostra Ewa, kierowniczka Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci w Starej Wsi koło Brzozowa, gdzie dzieci znalazły schronienie.
Śledztwo w sprawie Krzysztofa S. z Izdebek, ojca dziesięciorga dzieci zostało przeniesione do Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Mężczyzna jest podejrzany m.in. o molestowanie nieletniej córki. Sprawa wyszła na jaw po tym, jak zaginął najstarszy z rodzeństwa S., 12-letni Daniel.
Fundacja z Sanoka zorganizowała zbiórkę rzeczy dla 10 rodzeństwa z Izdebek, których ojciec został oskarżony o molestowanie przynajmniej jednej z córek. "Dzieci potrzebują wszystkiego!!!" - zaapelowała fundacja i wywołała falę: ludzie przynoszą paczki, dzwonią z zagranicy, chcą pomóc. - Mamy wszystko, co potrzebne - odcina się dom dziecka, któremu fundacja zamierza przekazać część darów.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.