Rzeszowianie regularnie informują o tym, że w mieście biegają dziki. Ostatnio stado było widziane na placu zabaw na Osiedlu Staromieście Ogrody. Jeszcze w sierpniu została wydana decyzja na odstrzał redukcyjny 40 dzików.
Dziki w Rzeszowie to problem, który przybiera na sile. Niedawno biegały po bulwarach nad Wisłokiem, a ostatnio zryły plac zabaw na osiedlu Staromieście. - Nie musimy jeździć do lasu, żeby zobaczyć dziki, bo one spacerują między blokami na Staromieściu. Z tym trzeba w końcu coś zrobić - oburza się jeden z mieszkańców, obawia się o bezpieczeństwo dzieci.
Dziki spacerujące po rzeszowskich osiedlach to problem, który przybiera na sile. Na wniosek mieszkańców została wydana decyzja o odstrzale redukcyjnym. Ale dziki z miasta nie znikną.
Pod hasłem "Solidarni z dzikami" odbył się w piątek protest przeciwko odstrzałowi dzików, który objął też Podkarpacie. Aktywiści zapowiadają też w weekend spacer bo Bieszczadach, gdzie skontrolują, w jaki sposób myśliwi pozbywają się tych zwierząt.
W piątek Fundacja "Viva" z Rzeszowa organizuje protest przeciwko odstrzałowi dzików, który objął też Podkarpacie. Miłośnicy zwierząt organizują już transparenty, które rozłożą pod urzędem wojewódzkim.
- Znam wielu myśliwych, ale żadnego, który zdecydowałby się na strzelanie do ciężarnej lochy - mówi Paweł Kyc, myśliwy z Rzeszowa. Na Podkarpaciu liczebność dzików szacowana jest na około 8670 sztuk. W całym kraju ma być zastrzelonych 90 procent tych zwierząt. To pomysł Ministerstwa Środowiska popierany przez ministra rolnictwa.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.