Pracownicy Uniwersytetu Rzeszowskiego protestują przeciwko zrównaniu płac wielu różnych grup zawodowych do najniższej krajowej. Skierowali w tej sprawie list otwarty do rektora, pod którym podpisało się blisko 380 pracowników. - Ten protest to piramidalne nieporozumienie. Nie ma w tym mojej złej woli, proszę pamiętać, że jesteśmy w roku wyborczym - komentuje prof. Sylwester Czopek, rektor Uniwersytetu Rzeszowskiego.
Na listopadowej sesji Rady Miasta Rzeszowa pojawi się projekt uchwały, który może zagwarantować pracownikom miasta podwyżki. Autorzy inicjatywy "zwracają uwagę na potrzebę dostosowania polityki płacowej Urzędu Miasta do bardziej konkurencyjnego rynku pracy".
Z powodu pandemii i powracających lockdownów samorządowcy musieli zacisnąć pasa, żeby spiąć miejskie budżety. Niektórym nie przeszkadzało to jednak, by sowicie wynagrodzić pracowników. Tak było na przykład w Stalowej Woli, gdzie w ubiegłym roku prezydent miasta przeznaczył na nagrody ponad 1,7 mln zł.
Na najbliższej sesji Rady Miasta Rzeszowa radni przedyskutują ewentualną podwyżkę wynagrodzenia prezydenta Konrada Fijołka. Nadal niewiele wiadomo natomiast w sprawie podwyżek dla pracowników urzędu miasta. Ponad 1500 osób zatrudnionych w urzędzie i innych miejskich placówkach wciąż zarabia najniższą krajową.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.