Przypadek sprawił, że spoczywający prawie 80 lat w ziemi dzwon cerkiewny z Jamnej (teren Nadleśnictwa Bircza) został odkryty i wykopany. Leśniczy, który natknął się na wystający kawałek metalu w lesie, był przekonany, że to obręcz koła od wozu.
Na terenie Leśnictwa Łukawiec w obrębie Nadleśnictwa Lubaczów odkryto monstrancję służącą w Kościele katolickim do wystawienia i adoracji Najświętszego Sakramentu. Była zakopana w ziemi. Nie wiadomo, skąd pochodzi. Konserwatorzy zabytków proszą o pomoc w wyjaśnieniu zagadki.
Pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Rzeszowie podczas prac ziemnych natrafili na ludzkie kości.
80 lat chodzili i jeździli po macewach. Nie tylko miejscowi, ale także bogobojni chasydzi, których tysiące co roku przyjeżdża do Leżajska, by modlić się na grobie cadyka Elimelecha. Teraz macewy zostały wydobyte spod asfaltu. Jest wśród nich jedna wyjątkowa, malowana złotem.
Archeolodzy w Sanoku w pobliżu kościoła oo. Franciszkanów na terenie dawnego przykościelnego cmentarza znaleźli ciało ułożone brzuchem do ziemi. - Człowiek ten mógł zostać pochowany żywcem, lub był uważany za wampira - oceniają. To nie pierwszy antywampiryczny pochówek odnaleziony w Sanoku: wcześniej był m.in. człowiek z odciętą głową, ułożoną między nogami.
- Aż podskoczyłem z wrażenia, kiedy ją zobaczyłem. Nie dość, że to bardzo rzadki zabytek, to także bardzo piękny przedmiot, zachowany w doskonałym stanie. Należał do dowódcy - zachwyca się Piotr Kotowicz, archeolog z Muzeum Historycznego w Sanoku. Znalazca natknął się na XII-wieczną buławę w lesie, ale przez trzy lata trzymał ją w domu, bo nie miał pojęcia, co to może być.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.