Za mieszkanie z rynku wtórnego pod miastem zapłacimy nawet do 50 proc. mniej niż w stolicy regionu. Na Podkarpaciu ta różnica wynosi o wiele mniej, bo 30 procent - wynika z najnowszego raportu przygotowanego przez portal Nieruchomosci-online.pl. A w jednej z okolicznych gmin domy są droższe niż w Rzeszowie.
- Każdego dnia mam po kilkadziesiąt telefonów od Ukraińców, którzy chcą wynająć mieszkanie. Ci, którzy przyjeżdżali w pierwszych dniach wojny, szukali mieszkania na miesiąc-dwa. Teraz niektórzy mówią, że na pół roku-rok. Wygląda na to, że oswajają się z myślą, że będą tu musieli zostać dłużej. Ale i tak nie mam im nic do zaproponowania - mówi Urszula Gębska, właścicielka biura nieruchomości z Rzeszowie.
Rynek mieszkań pod wynajem w Rzeszowie w dużej mierze wypełnili uchodźcy z Ukrainy. Rosnące raty kredytów odebrały wielu osobom ochotę na zakup mieszkań pod hipotekę. - Jeżeli ktoś ma gotówkę, to kupuje. Z kredytami już uważają. Poza tym dużo ludzi boi się tego, w jakim kierunku rozwinie się wojna w Ukrainie - mówi Monika Mazur-Cebula z biura nieruchomości Domino w Rzeszowie.
Firmy, które tuż po wybuchu wojny w Ukrainie ściągnęły ze Wschodu swoich pracowników i wynajęły im mieszkania w Warszawie, teraz szukają dla nich nowych lokali, w tańszych miastach, np. w Rzeszowie. Ale za późno. I tu rynek mieszkań na wynajem od wybuchu wojny bardzo się skurczył.
Liczba sprzedanych i zajętych mieszkań w nowo budowanych blokach przy Wisłoku jest nie tylko jednoznacznym wyznacznikiem gustów rzeszowian, ale i trendem, który przez ostatnie lata nie słabnie. - Dla mnie liczyła się bliskość terenów rekreacyjnych, ścieżek rowerowych i spacerowych - mówi jeden z właścicieli takiego mieszkania. Co jeszcze wpływa na wybór rzeszowian?
Deweloperska hossa w Rzeszowie trwa, choć ceny za metr kwadratowy w centrum miasta sięgają już nawet 18 tys. zł. Mimo to Rzeszów jest nadal jednym z tych miast wojewódzkich w Polsce, w których ceny mieszkań są atrakcyjne.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.