Miał otwartą ranę, z której lała się krew, a w ciele sześć śrutów. Gdyby nie pani Kinga, która znalazła porzuconego w lesie kundelka, pewnie by nie przeżył. Weterynarze z Fundacji Ada w Przemyślu walczą o zdrowie Czesia i starają się znaleźć dla niego nowy dom.
Właścicielka 21 dogów niemieckich próbowała ewakuować swoje psy z Kijowa pod Poznań. Po drodze dwa razy została oszukana, granicę w Korczowej przekroczyło 11 psów, a właścicielka wróciła po pozostałe na ukraińską stronę granicy. Zanim wróciła - psy zostały zabrane do przemyskiej lecznicy Ada.
Poranek rozpoczął się od serii wystrzałów. Najpierw zginęła bociania mama, potem strzały skierowano do Lennona, na końcu zastrzelono ich dzieci. Ciężko ranny bocian leżał kilkadziesiąt minut. Kiedy przyjechał ratunek, ptak wyglądał, jakby nie żył. Lecznica, która podjęła się walki o jego życie, potrzebuje wsparcia.
Pracownicy Centrum Adopcyjnego "Ada" w Przemyślu nazwali go "Cudkiem", bo cudem przeżył. Jego skóra to twarda skorupa, z której sączy się ropa. Pies jest osłabiony - przez długi czas niczego nie jadł. Weterynarze podejrzewają, że ktoś go porzucił. Teraz walczą o jego życie.
Do przemyskiej lecznicy dla zwierząt trafiła mała sarenka. Bez koziego mleka nie ma szans na przeżycie. Lekarze z Ady przestrzegają przed zabieraniem małych, dzikich zwierząt z lasu.
Do Centrum Adopcyjnego Lecznicy "Ada" w Przemyślu trafił ok. 4-letni Bajo. Jego właścicielki nie było stać na leczenie. Pies jest ciężkim stanie, z miejsc, gdzie wypadła mu sierść, sączą się krew i ropa. Lekarze z "Ady" chcą mu jednak pomóc. Trwa zbiórka pieniędzy na leczenie
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.