Kobieta, która wybrała się na grzyby na terenie nadleśnictwa Jarosław, złamała w lesie nogę. Karetka nie mogła do niej dojechać, bo wjazd na leśną drogę zastawili samochodami inni grzybiarze.
Od kilku lat w lasach Dukielszczyzny pojawiają się grzybiarze z Rumunii, którzy zbierają duże ilości grzybów. W tym roku pojawili się na początku października. - Nie można im zabronić zbierania u nas grzybów - przyznaje Zbigniew Żywiec, nadleśniczy z Dukli.
Patrol straży granicznej z Ustrzyk Górnych zatrzymał dwoje grzybiarzy. Nie dość, że przebywali poza szlakiem na terenie Bieszczadzkiego Parku Narodowego, to okazało się, że zbierali grzyby halucynogenne.
Wygląda jak rozgwiazda lub ośmiornica, śmierdzi jak padlina. Nazywany jest palcami diabła. Choć pochodzi z Australii, coraz częściej można go spotkać w podkarpackich lasach.
W podkarpackich lasach, po deszczowych i ciepłych dniach, pojawiły się grzyby! A na Facebooku już prawdziwy wysyp zdjęć. Pięknymi okazami znalezionymi w lasach Nadleśnictwa Baligród pochwalił się m.in. znany leśnik Kazimierz Nóżka, który w ten sposób przewrotnie zachęca do spacerów: - Nie ma co oglądać grzybów w internecie, tylko trzeba ich szukać w lesie!
Internauci wrzucają do internetu zdjęcia grzyba z charakterystycznym pofałdowanym kapeluszem, pytając: Co to? - Jego nazwa nazwa łac. to Morchella. Morchella oznacza mosznę - wyjaśnia dr hab. Łukasz Łuczaj, botanik i mykolog z Uniwersytetu Rzeszowskiego. I dodaje, że jeden z gatunków smardza po usmażeniu pachnie jak męskie nasienie.
Były stosowane na czyraki, leczono nimi stany zapalne oczu. Zabijają szkodliwe bakterie i wirusy, przeciwdziałają zakrzepom, wzmacniają psychikę, ale nie wolno z nimi przesadzać. Dzisiaj są powszechnie znane jako azjatyckie grzyby mun, tymczasem rosną w bieszczadzkich lasach. Tylko dlaczego swoją popularną nazwę wzięły akurat od Judasza?
Niezwykłe i bardzo rzadkie zjawisko zaobserwowali leśnicy z Nadleśnictwa Baligród. Wygląda jak broda Św. Mikołaja. Jak powstają lodowe włosy?
Mieszkanka Podkarpacia znalazła w okolicach Jarosławia wielkiego okrągłego grzyba. To jeden z największych znanych grzybów na świecie.
Tej jesieni, kiedy w polskich lasach jest wyjątkowo dużo grzybów jadalnych, w mediach społecznościowych pojawiła się moda na muchomora czerwonego. Ci, którzy nie zbierają grzybów, składają zamówienia u grzybiarzy na dostawy muchomorów czerwonych kurierem. Po co komu trujące grzyby?
Miłośnicy zbierania grzybów są podzieleni: jedni mówią, że grzyby należy ścinać nożem, inni, że należy je delikatnie wykręcać. Leśnicy z Nadleśnictwa Baligród rozstrzygają spór.
Bieszczady. Mrożąca krew w żyłach przygoda przydarzyła się pani Ewie z Lutowisk. Podczas czwartkowego grzybobrania spotkała w lesie niedźwiedzia. - Kiedy się zatrzymywałam i go odstraszałam, zawracał i odchodził na kilka metrów. Kiedy się odwracałam, szedł za mną - opowiada.
To wyjątkowo udany sezon dla grzybiarzy! Wie coś o tym pan Adrian, któremu udało się wypełnić cały koszyk dorodnymi prawdziwkami. A Wy byliście już na grzybobraniu? Jeśli tak, podzielcie się z nami zdjęciami swoich zbiorów. Możecie je przesyłać na adres mailowy: listy@rzeszow.agora.pl lub wysyłając wiadomość na Facebooku. Czekamy na Wasze zdjęcia!
Sezon na grzybobranie w pełni, a grzybiarze znajdują coraz większe okazy. Dokładnie 3,648 kg ważył ogromny prawdziwek, którego znalazł pan Bogdan z Mołodycza (gmina Wiązownica) w pobliskim lesie. Czy to rekord w tym sezonie?
"Grzybowa zagadka" - napisali na FB leśnicy z nadleśnictwa Baligród, ale dodali też emotkę z przymrużonym okiem, bo spodziewali się, że miłośnicy grzybów w mig rozpoznają, co to za okaz. Mimo że jest niebywale rzadki.
O takim grzybobraniu marzy każdy grzybiarz. Dorodne prawdziwki, jak malowane rosły tuż obok siebie - znalazła je pani Agnieszka. Największy ważył ponad dwa kilogramy. A obwód jego kapelusza miał 96 cm.
Średnica kapelusza - 40 cm, waga 2950 g. Takiego gigantycznego borowika znalazł pan Przemysław Chrząszcz w lasach Nadleśnictwa Ustrzyki Dolne na Podkarpaciu. Pochwalił się nim leśnikom, a oni zdradzają, gdzie znaleźć takie okazy.
Kurki, które można kupić w sklepach, to z dużym prawdopodobieństwem grzyby z importu. Borowików też nie ma, bo noce są za ciepłe - słyszymy od grzybiarzy. Ale to nie przez suszę za nasze grzyby - suszone czy mrożone - trzeba będzie w tym roku zapłacić o wiele więcej. Bo to, że mocno podrożeją, jest już pewne.
Około 20 ratowników przeczesywało okolice Jawornika nad Wetliną. Szukali kobiety, która postanowiła wybrać się do lasu w poszukiwaniu grzybów. Ale to ją musieli znaleźć ratownicy, bo pobłądziła w bieszczadzkiej głuszy.
Przyjeżdżają busami. W las idzie po kilkadziesiąt osób, gdy wyzbierają wszystkie grzyby w jednym miejscu, przenoszą się w kolejne. A wieczorem ich zbiory zabiera samochód chłodnia, który wywozi grzyby z Polski.
W Bystrzycy w powiecie ropczycko-sędziszowskim podczas grzybobrania pani Marta znalazła coś o niecodziennym mackowatym kształcie i w jaskrawym czerwonym kolorze. - Internet podpowiada, że to grzyb. Okratek australijski - mówi pani Marta.
Gyromitra ticiniana - nie ma jeszcze polskiej nazwy. Przypomina występujące u nas piestrzenice. Niestety jest trujący.
"No to mamy chyba rekord tego lata w grzybobraniu... 1059 g i ani jednego robaczka" - cieszą się leśnicy z nadleśnictwa Baligród w Bieszczadach. A grzybiarze gratulują pięknego okazu i... zazdroszczą.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.