Regina i Wiesław W. rolnicy z powiatu mieleckiego byli podejrzani o bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Prokurator przedstawił im nowy zarzut: nieumyślnego spowodowania śmierci i nieumyślnego spowodowania ciężkich i średnich obrażeń ciała. Po zjedzeniu galarety, którą wyprodukowali zmarła jedna osoba a dwie poważnie zachorowały.
Zatrucie azotynem było bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny, który zjadł galaretę mięsną, kupioną na targowisku w Nowej Dębie - wynika z opinii biegłych. Prokuratura nie wyklucza zmiany zarzutu dla podejrzanego w sprawie małżeństwa na nieumyślne spowodowanie śmierci.
W galarecie, którą zatruli się mieszkańcy Nowej Dęby, a jedna z nich zmarła, znajdowała się ogromna ilość azotynu sodu, czyli konserwantu używanego w przetwórstwie mięsnym. Norma została przekroczona sto razy.
Jad kiełbasiany czy jednak środek chemiczny? Co znajdowało się w galarecie, którą zjadło troje mieszkańców Nowej Dęby? Mężczyzna zmarł, dwie kobiety trafiły do szpitala z zatruciem. Małżeństwo, które handlowało galaretą i innymi przetworami mięsnymi, działało nielegalnie. To, co robili, było poza kontrolą służb weterynaryjnych.
W Zakładzie Medycyny Sądowej w Krakowie przeprowadzona została sekcja zwłok 54-letniego Iuriia N. Mężczyzna zjadł galaretę, którą kupił na targowisku w Nowej Dębie. Zmarł dwie i pół godziny później.
Trzy osoby zatruły się przygotowaną przez nich galaretą, jedna osoba zmarła. Małżeństwu, które handlowało przetworami mięsnymi na targowisku w Nowej Dębie, przedstawiono zarzuty. W Państwowym Instytucie Weterynaryjnym w Puławach będą szukać trucizny, która zabiła 54-letniego Ukraińca, który wraz żoną i dwójką dzieci uciekł przed wojną.
Małżeństwo z Podkarpacia zatruło się muchomorem sromotnikowym, który do złudzenia przypomina kanię. Zostało przywiezione na SOR w Rzeszowie z objawami ostrego zatrucia pokarmowego. Dla ratowników to znak, że "sezon grzybowy w pełni rozpoczęty".
Policjanci pod nadzorem prokuratora wyjaśniają okoliczności i przyczyny śmierci młodego mieszkańca podkarpackiej wsi. Wstępne ustalenia wskazują, że 33-latek prawdopodobnie zatruł się tlenkiem węgla podczas prac w gospodarstwie.
Dwa miesiące temu u koników polskich z rezerwatowej hodowli w Nadleśnictwie Tuszyma wykryto poważne zatrucie pokarmowe. Zwierzęta zachorowały najprawdopodobniej przez jedzenie, którym dokarmiali je turyści. Hrabina, jedna z klaczy, niestety nie przeżyła, a zagroda jest obecnie zamknięta dla zwiedzających.
Nadal rośnie liczba zachorowań na salmonellę w Sanoku. Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Rzeszowie podaje, że pacjenci zjedli m.in. sałatkę jarzynową. Ale źródło zakażenia jest nadal nieznane.
11 osób trafiło do szpitala w Przemyślu po zatruciu bakterią salmonelli podczas wesela w jednym z domów weselnych w gminie Krasiczyn. Sanepid prowadzi dochodzenie epidemiologiczne w tej sprawie.
W pasiece Rafała Szeli z Chmielnika zostało wytrutych 2,5 miliona pszczół z 66 rodzin. Właściciel pasieki nie poddał się, dzięki pomocy internautów i innych pszczelarzy zamierza odbudować pasiekę i stworzyć pierwszy w Polsce Bank Pszczół, by za darmo pomagać w odbudowie innych wytrutych lub zniszczonych pasiek. - To pierwsza taka inicjatywa w Polsce i przykład, że dobro powraca - mówi.
Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach zakończył badania próbek pszczół zatrutych w Chmielniku pod Rzeszowem. Wykryto silny insektycyd. - Do śmierci 2,5 miliona pszczół ktoś się przyczynił - wnioskuje właściciel zatrutej pasieki. Pozostałe pszczoły w jego ulach nadal giną od tej śmiertelnej trucizny.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.