Porzucone kocięta oraz zdanie "zmuszeni będziemy je uśpić" - to nie powinno iść w parze. Niestety Fundacja "Kocia Wyspa" ze Stalowej Woli stanęła przed takim dylematem i spotkała się z falą oburzenia ze strony internautów. Cała historia pokazuje jednak większy problem. - Ludziom się wydaje, że mają wielkie serce dla zwierząt, bo klikną buźkę z łezkami, udostępnią nasz post albo dadzą nam dobre rady - mówi pani Bożena z fundacji. Rzeczywistość jest jednak brutalna.
Porzucone kocięta oraz zdanie "zmuszeni będziemy je uśpić" - to nie powinno iść w parze. Niestety Fundacja Kocia Wyspa ze Stalowej Woli stanęła przed takim dylematem i spotkała się z falą oburzenia ze strony internautów. Cała historia pokazuje jednak większy problem. - Ludziom się wydaje, że mają wielkie serce dla zwierząt, bo klikną buźkę z łezkami, udostępnią nasz post, albo dadzą nam dobre rady - mówi pani Bożena z fundacji. Rzeczywistość jest jednak brutalna.
Od tygodnia na ulicy Grunwaldzkiej przed Kotłownią - kocią kawiarnią ustawiają się kolejki klientów. To pierwszy w Rzeszowie lokal, w którym można napić się kawy w towarzystwie kotów, a nawet je zaadoptować i zabrać ze sobą do domu. - Przyszliśmy z ciekawości i dla zwierzaków. Tak naprawdę jedzenie było tylko pretekstem - mówi Rafał. Jak inni klienci oceniają to miejsce?
"Dokarmiali bezdomne zwierzęta, sami bezdomnymi zostaną" - tak na Facebooku została opisana sprawa emerytów. Tarnobrzeskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego wypowiedziało małżeństwu umowę najmu mieszkania i dało miesiąc na wyprowadzkę. - Cała afera jest o jednego kota i gołębie - twierdzi pełnomocnik małżeństwa, a prezes TTBS odpowiada, że spór dotyczy mieszkańców całego budynku: - 80-latka wyrzucała jedzenie z garnka przez balkon.
- Zaczęliśmy wierzyć w to, że koci szpitalik jest na wyciągnięcie kociej łapki, na długość wibrysa - mówią przedstawiciele Fundacji Felineus, którzy chcą zdobyć dotację z programu "Łap dotację na organizację", by stworzyć w Rzeszowie koci szpital. Pomóc może każdy, bo liczy się liczba głosów w konkursie i liczba darczyńców. Ale nie liczy się wysokość wpłat.
Dwie mieszkanki Jasła, matka i córka, zostały oskarżone o znęcanie się nad zwierzętami. Sąd skazał je na wysokie grzywny i zakaz posiadania zwierząt przez 10 lat. Sprzeciw przeciwko wyrokowi złożyła m.in. prokuratura. Uznała, że wyrok jest zbyt łagodny. Sprawa wróci na wokandę.
Sąd Rejonowy w Jaśle uznał, że dwie mieszkanki Jasła są winne zarzucanych im czynów. 54-letnia matka i jej 27-letnia córka były oskarżone o znęcanie się nad zwierzętami. Kobiety hodowały ponad 140 kotów rasy main coon w strasznych warunkach. Zwierzęta żyły wśród odchodów, bez wody, karmy i leczenia.
Łabędzia niemego, który miał gniazdo przy Wisłoku w Rzeszowie, tak wystraszył pokaz fajerwerków, że podczas panicznej ucieczki zginął. Publiczne imprezy coraz częściej obywają się bez pirotechniki. Może warto zrezygnować z fajerwerków także na domówkach?
Fetor, wszechobecne odchody, zarobaczone koty. Przerażający widok zastali przedstawiciele OTOZ Animals Krosno, którzy przyszli interweniować w sprawie zaniedbanych kotków w pseudohodowli w Jaśle. Niektórych nie udało się uratować. Teraz trwa zbiórka na ich leczenie, a posłanka Wiosny Anita Sowińska pyta Ministerstwo Rolnictwa o lepszą kontrolę hodowców zaniedbujących zwierzęta.
Już siódmy dzień próbują wydostać małego kotka, który utknął gdzieś pomiędzy rurami sieci ciepłowniczej. - Trzy zastępy straży pożarnej, brygady z MPEC i prezydent Rzeszowa. Wszyscy jesteśmy bardzo zaangażowani, żeby uratować tego kotka - mówi Lesław Bącal, prezes MPEC. Zwierzak wciąż miauczy, choć od niedzieli nic nie jadł i nie pił.
Dramatyczna akcja trwa od niedzieli: strażacy z Rzeszowa i pracownicy MPEC Rzeszów próbują wyciągnąć kotka, który utknął gdzieś pomiędzy rurami sieci ciepłowniczej. - Jest zaklinowany. Nie ma szans, żeby sam wyszedł - tłumaczy Lesław Bącal, prezes MPEC. Kotek cały czas miauczy, ale nikt nie potrafi powiedzieć, gdzie dokładnie jest. Pracownicy poświęcają prywatny czas, żeby pomóc zwierzęciu.
Funkcjonariusze Krajowej Administracji Skarbowej z Medyki udaremnili przemyt pięciu młodych kociąt. Zwierzęta, ukryte w ścianie busa, przewoził obywatel Ukrainy.
Rzeszowskie schronisko Kundelek podsumowało 2020 rok. - Bezdomność zakończyła się dla 686 psów i kotów. Bardzo budujące jest, że w tym tak trudnym dla ludzi okresie psy i koty, od tysięcy lat nasi najlepsi, zwierzęcy przyjaciele, nie tylko nie ucierpiały, ale zostały docenione jako ważny i nieodzowny element rodzinnego życia - przekazują pracownicy schroniska.
Fundacja Felineus z Rzeszowa, która pomaga kotom, walczy o specjalny "zwierzakobus" - samochód niezbędny do przewozu bezdomnych zwierząt. Aby wygrać, organizacja musi zdobyć jak najliczniejsze wsparcie ze strony darczyńców. Nie liczy się wysokość zebranej kwoty, dlatego fundacja prosi nawet o wpłatę symbolicznej złotówki.
W niedzielę rzeszowska Fundacja Felineus organizuje akcję z okazji Dnia Kota. W Kinie za Rogiem Café odbędzie się zbiórka karmy dla kotów. Można ją przynosić do stoiska fundacji od godz. 11, a w zamian odebrać książki lub ubrania.
Od środy miłośnicy zwierząt mogą wpłacać pieniądze na wykończenie Domu Kota, który działa przy rzeszowskim schronisku Kundelek. Na zebranie 30 tys. zł pozostało niewiele czasu - niedługo rozpocznie się okres największych rui kotów.
Paweł i Magda, para z Rzeszowa, chcą stworzyć jedyną w mieście kocią kawiarnię. Szukają miejsca na lokal. Zwierzaki z ich kawiarni będzie można adoptować.
Rok temu mieszkańcy Rzeszowa pokazali swoją miłość do zwierząt. Wspólnie zadecydowali, że przyczynią się do modernizacji kociego azylu działającego przy schronisku Kundelek. Udało się to zrobić w tym roku dzięki środkom z Rzeszowskiego Budżetu Obywatelskiego.
Sanockie Koty to grupa osób, które pomagają zwierzętom w Sanoku. Ostatnio wolontariusze interweniowali w sprawie schorowanego kota, który błąkał się po jednej z ulic. Dzikie zwierzę można było złapać jedynie w żywołapkę. To zdenerwowało jednego z mieszkańców, który specjalnie ją zamknął i zostawił wolontariuszom list.
W rzeszowskim schronisku "Kundelek" codziennie urywają się telefony. Szczególnie w okresie wakacji, kiedy rodziny z dziećmi wyjeżdżają i nie mają co zrobić z czworonogami. - Stać ich na 4-osobowy wyjazd, ale na hotel dla pupila już nie - mówi Halina Derwisz, prezes Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt, które prowadzi rzeszowskiego "Kundelka". Okazuje się jednak, że zwierzęta są porzucane także z innych powodów.
Pracownik Zarządu Budynków Komunalnych natrafił w trakcie prac porządkowych na reklamówkę. W środku było pięć martwych kociąt. Policja w Nisku szuka sprawcy okrucieństwa wobec zwierząt.
- W Rzeszowie ta akcja trwa nieprzerwanie od 21 lat. Musimy pamiętać, że wystawiając miseczkę dla wolno żyjącego kota, bierzemy za niego odpowiedzialność. Sterylizacja to sposób na powstrzymanie przyrostu naturalnego tych zwierząt i ochrona ich zdrowia - mówi Halina Derwisz, prezes Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt, które prowadzi rzeszowskiego "Kundelka".
Fundacja Felineus organizuje przez cały grudzień zbiórkę. To okazja, by pomóc rzeszowskim kotom w okresie świątecznym. Można przynieść karmę i zabawki.
Przez trzy lata w okolicy bloków przy ul. Szkolnej w Jaśle stały budki dla wolno żyjących kotów. Zarząd spółdzielni mieszkaniowej zadecydował jednak o ich usunięciu. Budki miały psuć wygląd osiedla.
- Prezydent Tadeusz Ferenc osobiście obiecał fundacji finansowe wsparcie miasta, ale potem otrzymaliśmy pismo, w którym miasto go odmówiło. Chodziło tylko o 2,5 tys. miesięcznie - tłumaczy Wioletta Szajnar z Fundacji "Felineus", która opiekuje się w Rzeszowie bezdomnymi i chorymi kotami. Miasto odpowiada, że dofinansowania fundacji zabraniają przepisy.
To prawda, że ludzie chwycą każdą informację o swoich domowych ulubieńcach. Wielu z nas ma w domu jakieś zwierzę, które kocha i hołubi, więc skąd to zdziwienie? O dzieciach czytamy, o partnerach też, to czytamy i o kotach czy psach.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.